
Specjaliści z wrocławskiego oddziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej odkryli, że szkolne programy prewencji otyłości nie są oparte na badaniach, ale na domysłach.
Jak przypomina Gazeta Wyborcza, od kilku lat w Polsce organizuje się różnego rodzaju programy promujące w szkołach aktywność fizyczną i zdrowe odżywianie.
Wśród nich jest m.in. program „Owoce w szkole”, w ramach którego dzieci z klas I-III szkół podstawowych w całej Polsce dostają w czasie przerwy owoc, warzywo lub sok (dwa razy na tydzień). UE od dwóch lat dotuje ten program kwotą ok. 9 mln euro rocznie, a blisko 3 mln euro dokłada Polska.
Specjaliści z wrocławskiego oddziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej uznali, że marchewka czy jabłko dwa razy w tygodniu to zdecydowanie za rzadko, by wyrobić w dzieciach nawyk zdrowego żywienia. Gdy zapytali twórców szkolnych programów prewencji otyłości o skuteczność programów odkryli, że autorzy akcji opierają się głównie na domysłach.
Naukowcy ze SWPS zwrócili też uwagę, że programy łączą w sobie elementy różnych wykorzystywanych i rekomendowanych na świecie technik zmiany zachowań zdrowotnych. Z takiej mieszanki nic jednak nie wynika.
Więcej: www.gazeta.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych