
Nie ma farmaceutów, miejsca do przygotowania leków. Nie ma pielęgniarek, które by to podawały - wylicza prof. Piotr Wysocki ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, opisując sytuację placówki.
Pojawia się nieprawdopodobnie duża fala nowych rozpoznań nowotworów, a personel medyczny jest na granicy. Ludzie błagają o pomoc – zaalarmowali 20 maja onkolodzy ze Szpitala Uniwersyteckiego (SU) w Krakowie.
- Mamy ogromnie krytyczną sytuację. Jesteśmy w sytuacji w której nigdy nie byliśmy i nie wydawało się nawet, że możemy się znaleźć. Ta konferencja jest krzykiem, uświadamiającym i wołaniem o pomoc, bo jesteśmy na krawędzi. Wielu innym ośrodkom jest równie ciężko - powiedział na konferencji prasowej kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii prof. Piotr Wysocki.
Jak poinformował, w zeszłym roku rozpoznano 20 proc. mniej nowotworów, ale nie dlatego, że ich nie było, a dlatego, że nie były diagnozowane: - Teraz pojawia się nieprawdopodobnie duża fala nowych rozpoznań.
Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zakładają, że w tym roku będzie o 40 proc. więcej diagnoz nowotworów niż w roku ubiegłym. Przewidują nałożenie się dwóch roczników pacjentów - z ubiegłego i z tego roku.
Jak podkreślił, pacjenci "przeoczeni" rok temu pojawią się w tym roku z "większym" nowotworem, wymagającym skomplikowanego, wieloetapowego leczenia.
- Cały system przez lata był na granicy wydolności. Pandemia spowodowała, że to się w tej chwili poskłada jak domek z kart - powiedział prof. Wysocki.
W ostatnich tygodniach liczba nowych chorych w SU konsultowanych do natychmiastowego wdrożenia chemioterapii przed operacją, ponieważ z powodu wielkości nowotworu operacja nie może być szybko przeprowadzona, wzrosła trzy-, czterokrotnie. - To niewyobrażalne. To tak jakbyśmy mogli co dwa, trzy tygodnie obłożyć odział tylko nowymi pacjentami. Nie jesteśmy teraz tego opanować - powiedział onkolog.
Jak zaznaczył, w czasie pandemii szpital nie odsyłał chorych do domu i był jednym z nielicznych w kraju umożliwiających kontynuację leczenia tym, którym ośrodki lokalne wstrzymały terapię, ponieważ przekształciły się w szpitale jednoimienne albo z powodu barku kadry. SU mógł przyjmować pacjentów dzięki udostępnieniu pomieszczeń w rejonie ul. Kopernika, na terenie dawnej siedziby szpitala.
- Mimo, że zgodnie z zaleceniami zmniejszaliśmy liczby porad, przechodziliśmy na teleporady, wydłużaliśmy odstępy pomiędzy kolejnymi kursami chemioterapii, to w zeszłym roku mieliśmy podobną liczbę pacjentów (…). Ci, którym zmniejszyliśmy liczbę porad, zostali zastąpieni tymi, którzy błagali o pomoc - powiedział kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii.
Jak poinformował, oddział otrzymuje telefony i maile, "które trudno czytać", w których ludzie błagają o pomoc, piszą że nie ma ich kto leczyć. Z płaczem pomocy szukają m.in. matki małych dzieci, osoby młode - 20- i 30-kilkuletnie. - Wśród ostatnich pacjentek szpitala była ponad 20-letnia kobieta w ciąży z zaawansowanym rakiem - ponieważ w ostatnich miesiącach nikt nie przyjrzał się jej objawom - opisywał onkolog. Są osoby, które tak długo będą czekać przed sekretariatem w szpitalu, aż nie usłyszą, że się im pomoże.
Nie radzi sobie apteka szpitalna w nowym, rozbudowanym budynku. Farmaceuci dzwonią do szpitala, że nie są w stanie przygotować więcej lekarstw - np. o ile rok temu mogli przygotować 80-90 leków do podania dożylnego dziennie, to teraz jest zapotrzebowanie na 120-130.
- Nie ma farmaceutów, miejsca do przygotowania leków. Nie ma pielęgniarek, które by to podawały - wyliczał profesor dodając, że w ostatnim czasie ze szpitala odeszło wiele pielęgniarek w wieku emerytalnym, ponieważ były "tak dramatycznie obciążone taką ilością chorych".
W ocenie prof. Wysockiego dramatyczna sytuacja w SU jest poniekąd "konsekwencją sukcesu" tej placówki. W szpitalu tym - jak mówił - lekarze nie boją się stosować kombinacji leków onkologicznych, autorskich schematów leczenia, czego nie ma w większości ośrodków. Krakowski SU przyjmuje pacjentów nie tylko z Małopolski i Polski, ale i z zagranicy - przed pandemią na chemioterapię przyjeżdżały tu pojedyncze osoby m.in. z Wielkiej Brytanii i USA.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych