Problem wycofania z obrotu preparatu Ginjal spowodował lawinę komentarzy. Lekarze jednak uspokajają - istnieją na rynku jego zamienniki - informowaliśmy kilka lat temu. Mimo upływu czasu preparaty z konikiem morskim są nadal poszukiwane.
Produkt znalazł się na liście ochronnej II CITES, która zawiera listę gatunków roślin i zwierząt, którym wprawdzie obecnie nie zagraża bezpośrednio wyginięcie, jednak mogą stać się zagrożone, gdyby handel nimi nie został poddany kontroli i ograniczeniu. Na obrót nimi trzeba mieć specjalne pozwolenie i świadectwa dokumentujące pochodzenie produktu.
Unia Europejska wprowadziła jednak rozporządzenie, które zakazuje wwozu na teren Wspólnoty okazów złowionych w naturalnym środowisku. Gatunek konika, z którego produkuje się preparat, znalazł się na tej liście. Import produktu sprowadzanego z Indonezji przez jedną z polskich firm od 2004 roku, stał się niemożliwy.
Co w zamian
Lekarze uspokajają, że na rynku jest wiele produktów, które mogą zastąpić produkt. Poza tym, nie był to lek pierwszego rzutu, mający znaczące działanie terapeutyczne.
- To nie jest lek, który wpływa w jakikolwiek sposób na istotę jakiegokolwiek schorzenia – dodaje prof. Wojciech Pypno, członek honorowy Polskiego Towarzystwa Urologicznego, prezes mazowieckiego oddziału PTU.
W zastępstwie parafarmaceutyku Ginjal można zażywać rovatinex. Zastosowanie mogą mieć także inne leki: urosept, nefro protect, furagin. Decyzję o wyborze leku należy skonsultować z lekarzem lub farmaceutą.
Zjawisko handlu parafarmaceutykami, które zawierają w swoim składzie niedozwolone substancje, nie jest nowe. Podobnie jak nielegalne sprowadzanie substancji niewiadomego pochodzenia, choć w omawianym przypadku mamy do czynienia z inną sytuacją.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych