Mimo kolejnych doniesień o przypadkach zachorowania na grypę A/H1N1, eksperci oceniają, że nie ma powodów do niepokoju.
W piątek (14 stycznia) w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie u 30 pacjentów i pracowników potwierdzono wirus grypy, w tym u 24 stwierdzono ten oznaczony symbolem A/H1N1. Podobnie jak w innych szpitalach, wstrzymano szpitalne odwiedziny. Jak zapewnił dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego Andrzej Kulig, większość chorych przechodzi grypę łagodnie.
Pierwsze przypadki grypy wywołanej wirusem typu AH1N1 stwierdzono także u dwóch pacjentów w Nowym Sączu i Krynicy-Zdroju. Pierwszy z nich był leczony w Szpitalu im. Józefa Dietla w Krynicy-Zdroju, drugi - 31-letni sądeczanin - od minionego poniedziałku przebywa w Szpitalu Specjalistycznym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.
Artur Wójcik, zastępca dyrektora krynickiej lecznicy ds. opieki zdrowotnej podkreśla, że nie należy panikować, bo według badań Sanepidu, około 60 procent wszystkich zachorowań na grypę jest wywołanych wirusem typu AH1N1, który sam w sobie nie jest niebezpieczny. Groźne - a nawet śmiertelne - są powikłania.
- Gdyby porównać grypę A/H1N1 do odmian grypy z lat poprzednich, to można ją ocenić jako stosunkowo łagodną. We wtorek (18 stycznia) PZH ogłosi kolejne dane w zakresie zachorowań na grypę i choroby grypopodobne, ale nic nie wskazuje na to, by były powody do niepokoju. Absolutnie nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że w tym roku jest więcej zachorowań niż w latach poprzednich. Ten wirus nie jest bardziej zjadliwy niż inne wirusy występujące wcześniej - stwierdza Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych