Innowacja w trosce o dobro pacjenta – działalność badawczo-rozwojowa to nasz priorytet

FARMAKOTERAPIA

Autor: Luiza Jakubiak   26-04-2021, 15:16

Innowacja w trosce o dobro pacjenta – działalność badawczo-rozwojowa to nasz priorytet Fot. Boehringer Ingelheim

W 2020 roku firma Boehringer Ingelheim przeznaczyła na działalność badawczo-rozwojową 3,7 mld euro. To największa wartość w 136. letniej historii firmy – mówi Michal Cuha, prezes zarządu Boehringer Ingelheim.

- Dzięki temu możemy odpowiadać na potrzeby pacjentów w zakresie innowacyjnych terapii w wielu obszarach, włączając choroby rzadkie – dodaje.

Początek Pana pracy w polskim oddziale Boehringer Ingelheim zbiegł się z wybuchem globalnej pandemii. Jak ten ostatni rok wpłynął na Pana doświadczenie zawodowe?

Michał Cuha: Sama praca w Polsce nie jest dla mnie nowym doświadczeniem. Pracowałem tu jako Kierownik działu sprzedaży w latach 2013-2015. Znam kraj, mam wielu kolegów w firmie.

Ale jako dyrektor generalny firmy rozpocząłem pracę w marcu 2020 roku, gdy wybuchła pandemia koronawirusa. Wyzwaniem dla mnie było wzięcie odpowiedzialności za zarządzanie całą organizacją. Z pewnością fakt, że pracowałem z ludźmi, których poznałem podczas wcześniejszego pobytu w Polsce, ułatwiał kierowanie firmą w tej wyjątkowej sytuacji.

Jak Pan ocenia sposób przygotowania firmy do reagowania na takie kryzysy jak pandemia SARS-CoV-2?

Nasza organizacja stanęła w obliczu nowych wyzwań i oceniam, że poradziła sobie całkiem nieźle. Przede wszystkim byliśmy w stanie szybko reagować na pojawiające się trudności.

Pamiętam bardzo dobrze początki pandemii, kiedy mowa była o możliwym lockdownie, były problemy z tranzytem towarów, nawet między państwami Unii Europejskiej i w strefie Schengen.

Wtedy naszym podstawowym zadaniem było zapewnienie nieprzerwanych dostaw leków i stałego dostępu pacjentów do terapii, co nam się udało.

Kolejnym wyzwaniem było pozostawanie w kontakcie z naszymi dostawcami oraz partnerami w systemie opieki zdrowotnej, na co również znaleźliśmy odpowiednie rozwiązanie.  Z dnia na dzień zmieniliśmy formę kontaktu - z osobistego na zdalny. Taka formuła komunikacji przebiegała bez większych zakłóceń.

Mówiąc o zaangażowaniu pracowników naszej firmy, nie można też zapominać o akcji dostarczania środków ochrony osobistej do placówek w całej Polsce, które były bardzo potrzebne na początku pierwszej fali pandemicznej.

Pomagaliśmy zresztą na wielu frontach. Pamiętamy, że również w obszarze edukacji nastąpiło przejście z nauczania stacjonarnego na zdalne. Aby dzieci mogły kontynuować naukę, musiały mieć dostęp do komputerów. W tym zakresie pomogliśmy dzieciom z kilku domów dziecka, dostarczając im niezbędny sprzęt.

Myślę, że wiele osób nigdy dotąd nie znalazło się w takiej sytuacji kryzysowej, która dotyczyła również życia zawodowego. Organizacja to ludzie, którzy się w takiej sytuacji sprawdzą lub nie. Jak Pan ocenia zdolności adaptacyjne zespołu do zmieniającego się szybko otoczenia?

Nasz zespół był elastyczny, zdolny do szybkiego reagowania w tych trudnych warunkach. Koledzy byli w stanie rozpoznać potrzeby i na nie odpowiadać. Jestem pod wrażeniem tego, jak potrafili dostosować się do zmieniającego się otoczenia.

Niektórzy decydują się na kursy zarządzania kryzysowego. Tymczasem my przeszliśmy taką „edukację kryzysową” na żywo, w czasie rzeczywistym. Doświadczenia z tego okresu dużo nas nauczyły, by działać szybko, przeprowadzać trafne analizy w krótkim czasie, podejmować odpowiednie decyzje. To było zauważalne w całej naszej organizacji.

Istniała potrzeba szybkiej reakcji, chociażby na poziomie dostaw produktów. Co prawda 70 procent naszego zespołu produkcyjnego znajduje się na terenie Unii Europejskiej, stąd w porównaniu do firm, których produkcja jest rozrzucona po świecie, było nam łatwiej. Niemniej kiedy rozpoczął się kryzys, pracownicy byli w stanie sprawnie odejść od utartych schematów działania i wdrożyć procedury zarządzania kryzysowego.

A jak Państwo poradzili sobie z kontaktem z pacjentami, którzy nagle stanęli przed niewiadomą i ryzykiem zaniedbania choroby z powodu pandemii?

Cały czas mieliśmy bardzo dobry kontakt z profesjonalistami medycznymi i ekspertami. Bardzo ważne było sprawne przestawienie się na zdalną komunikację z nimi jako kluczowymi podmiotami w naszych relacjach z pacjentami. Chodziło o zapewnienie ciągłości działań w zakresie edukacji, informacji i odpowiedniego przekazu do pacjentów w sytuacji pandemicznej.

Wspieraliśmy wtedy m.in. kampanię „Badaj się i lecz”, której celem było uświadomienie pacjentom konieczności kontaktu z lekarzem, w przypadku wystąpienia niepokojących objawów, pomimo pandemii.

Sytuacja była o tyle trudna, że z jednej strony rząd komunikował, by zostać w domu w celu minimalizowania ryzyka zakażenia i wiele osób stosowało się do tej rekomendacji, a z drugiej strony organizacje i specjaliści podkreślali, by nie zaniedbywać chorób przewlekłych i nie rezygnować z kontaktu z lekarzem w celu postawienia diagnozy i rozpoczęcia lub kontynuacji leczenia.

Kluczowe było wyważenie stanowiska w byciu pomocnym pacjentom, którzy obawiali się sytuacji pandemicznej, a jednocześnie by mieli świadomość swojej sytuacji zdrowotnej. Było ważne, by odpowiednio to komunikować.

Komunikacja zdalna umożliwiła sprawne funkcjonowanie w wielu sytuacjach. W jakich jeszcze obszarach zauważa Pan wykorzystanie rozwiązań informatycznych w czasie pandemii?

Tak, informatyzacja miała ogromne znaczenie w kanałach komunikacji. Ale ten rozwój digitalizacji przełożył się też na obszar badań i rozwoju: wykorzystania przetwarzania danych i sztucznej inteligencji do rozwoju innowacji.

Na początku 2021 roku firma Boehringer Ingelheim rozpoczęła współpracę z Google Quantum AI, skupiającą się na poszukiwaniu i wdrażaniu zastosowań obliczeń kwantowych w badaniach i rozwoju nowych molekuł. Ma to stymulować nowe odkrycia.

To jest przyszłość, a my jesteśmy pierwszą firmą z branży farmaceutycznej, która weszła w taką współpracę.

Czy ta współpraca będzie też rozwijana w obszarze badań i rozwoju w chorobach rzadkich?

W 2020 roku spółka Boehringer Ingelheim wydała na działalność badawczo-rozwojową 3,7 mld euro, czyli 7% więcej niż w poprzednim roku. To największa wartość w 136. letniej historii firmy.

Jeśli mówimy o obszarach naszych prac badawczo-rozwojowych, to jak najbardziej obejmują one choroby rzadkie. Tu nadal nie ma zbyt wielu opcji terapeutycznych dla pacjentów.

W ostatnich latach pojawiły się nowe możliwości i odkrycia, na przykład w zakresie poprawy życia pacjentów z włóknieniem płuc. To schorzenie nie tylko negatywnie wpływa na jakość życia, ale znacząco je skraca. Czasem postęp choroby jest szybszy niż w raku płuca.

Wierzymy, że możemy odpowiadać na potrzeby w zakresie innowacyjnych terapii dla pacjentów z chorobami rzadkimi. Na tym będziemy się koncentrować w kolejnych latach.

Ile aktualnie prowadzą Państwo badań klinicznych w naszym kraju?

Łącznie prowadzimy lub przygotowujemy obecnie około 40 badań klinicznych.

Jakie inne obszary są w centrum zainteresowania firmy?

Istotnym obszarem jest dla nas diabetologia. Obecnie wyzwaniem jest kontrolowanie choroby w odpowiedni sposób. Jesteśmy zaangażowani w leczenie cukrzycy, przede wszystkim w kontekście przedłużania życia chorych poprzez obniżanie ryzyka wystąpienia powikłań sercowo-naczyniowych. Mamy również nadzieję na dostarczanie innowacyjnych terapii w obszarze niewydolności serca.

Diabetologia stała się globalną chorobą cywilizacyjną, związaną bardzo ściśle ze stylem życia. W wielu przypadkach związana jest z nadwagą lub otyłością. Ostatnie dane prezentowane przez NIZP-PZH pokazują, że podczas pandemii Polacy przybrali na wadze. Co więcej polskie społeczeństwo się starzeje, co również sprzyja występowaniu cukrzycy. Możemy zatem spodziewać się wzrostu liczby pacjentów z tym schorzeniem. Objęcie pacjentów z cukrzycą opieką będzie wyzwaniem na kolejne lata. To przekłada się na wzrost kosztów systemu ochrony zdrowia. W innej publikacji NIZP-PZH wskazano, że leczenie pacjenta z cukrzycą jest ponad 80% droższe dla systemu ochrony zdrowia, niż pacjenta, który nie cierpi na to schorzenie.

Pandemia niestety ograniczyła możliwości stawiania właściwej diagnozy i leczenia. Problemem jest tzw. „dług zdrowotny”, który jest konsekwencją tego, że pacjenci nie korzystali w odpowiednim zakresie z usług zdrowotnych w czasie pandemii. Z tego też względu leczenie chorób przewlekłych będzie stanowiło ogromne wyzwanie w kolejnych latach.

Wielu chorób można uniknąć, a leczenie tych, które już są, wspomagać zdrowym stylem życia. Stąd potrzeba edukacji prozdrowotnej. Jaki Państwo mają pomysł na promowanie zdrowia?

Od lat prowadzimy działania edukacyjne skierowane do społeczeństwa, które zachęcają do prowadzenia zdrowego stylu życia, co pomaga w zachowaniu zdrowia, a w przypadku wystąpienia choroby wspiera lepsze nią zarządzanie.

Są to trzy duże kampanie edukacyjne: „Dłuższe życie z cukrzycą”, „Płuca Polski” i „Stop udarom”. Promują one zdrowe nawyki żywieniowe, aktywność fizyczną, konieczność wykonywania regularnych badań w celu wczesnego rozpoznania choroby jako warunku szybkiego podjęcia terapii, kontaktu z lekarzem. To wszystko razem wpływa na świadomość pacjenta i jego możliwości wzięcia odpowiedzialności za swoje zdrowie i życie.

Podobał się artykuł? Podziel się!
comments powered by Disqus

POLECAMY W PORTALACH