
Media donoszą o kolejnym przypadku samozwańczego znachora, który leczy raka. Potencjalni pacjenci są namawiani przez inżyniera mechanika do porzucenia chemioterapii. W efekcie terapii niekonwencjonalnej zmarł chory na białaczkę chłopczyk.
W programie "Uwaga" stacji TVN wyemitowano materiał dotyczący znachora, który od kilku lat prowadzi - w różnych miejscach - ośrodki, w których – jak twierdzi - leczy raka.
Pacjentom podawana jest amigdalina zwana także witaminą B 17, która rozkłada się na trujący cyjanowodór. - Mamy cały czas problem z walczeniem z przesądem, że to szkodzi. Rzeczywiście, w wyniku reakcji zachodzących w komórkach nowotworowych powstaje cyjanowodór i aldehyd benzoenowy, dwie bardzo silne trucizny, które na szczęście powstają tylko w tych komórkach, w zdrowych nie powstają – mówi w jednym z nagrań.
Jak informuje TVN, wbrew zapewnieniom inżyniera mechanika o skuteczności terapii, ponad 80 procent osób, które były klientami jego ośrodków – już nie żyje.
- XIX wieczna koncepcja zakładała, że cyjanowodór jest wchłaniany jako toksyna wybiórczo przez komórki nowotworowe. Jest to oczywiście nieprawdą, dlatego, że chłoną to wszystkie komórki. To jest przeciwko chorym, i według mnie, jest to przestępstwo na poziomie przestępstwa, które powinno być ścigane z mocy prawa – uważa prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik, onkolog.
- Był leczony naturalnie. Ziołami, witaminą B17. Jestem terapeutą więc troszeczkę więcej w tym temacie wiem. My wiedzieliśmy, że jego dusza nie chce już żyć. On miał przeżyć tyle. Dwa dni po swoich urodzinach odszedł. Ja nie mogę powiedzieć, że to nie działa, bo on nie żyje. To nie o to chodzi. Oni nie żyje, bo miał nie żyć. Po prostu. Miał odejść – uważa matka chłopca.
Program do obejrzenia: http://uwaga.tvn.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych