Tymczasem "Gazeta Wyborcza" informuje, że piwo karmelowe podbija warszawskie porodówki i uchodzi, jak kiedyś bawarka, za skuteczny środek na kłopoty z laktacją.

Prof. Maria Borszewska-Kornacka, mazowiecki konsultant ds. neonatologii nie wierzy, że lekarze i położne w szpitalach polecają piwo. Ale tak się dzieje. Wysłała więc do Szpitala Specjalistycznego św. Zofii w Warszawie pismo, w którym domaga się, by zaprzestał "szkodliwych dla zdrowia praktyk laktacyjnych". Piwo zniknęło ze szpitalnego sklepiku.

Z kolei prof. Barbara Kowalewska-Kantecka, przewodnicząca zarządu głównego Komitetu Upowszechniania Karmienia Piersią mówi gazecie, że to nieprawda jakoby piwo karmelowe było produktem mlekopędnym. Podkreśla, że zawiera około 0,5 proc. czystego alkoholu i przestrzega, że każda ilość alkoholu jest toksyczna dla rozwijającego się mózgu.

Drugi biegun sporu reprezentuje dr Monika Żukowska-Rubik, konsultant laktacyjny ze Szpitala św. Zofii. Twierdzi, że są badania naukowe, które mówią, że słód jęczmienny zawarty w piwie podnosi poziom prolaktyny, hormonu ważnego dla laktacji. Dlatego uważa się, że piwo może wspomagać wytwarzanie mleka.

Są spory, które nigdy się nie kończą (należy do nich ocena wpływu na zdrowie takich produktów, jak np. wino, piwo, kawa, herbata). Tymczasem senatorowie wprowadzili w kwietniu w ustawie o przeciwdziałaniu alkoholizmowi zapis o całkowitym zakazie sprzedaży i spożywania alkoholu w zakładach opieki zdrowotnej. Co nie zamyka dyskusji na temat piwa karmelowego jako produktu mlekopędnego.