
Dziś rozpoznanie SM staje się sztuką, nie można podejść do tego w sposób szablonowy. Jesteśmy zainteresowani opóźnieniem rozwoju choroby, żeby tak się działo, musimy czasem prowadzić agresywne leczenie od początku – wskazał prof. Adam Stępień, neurolog z Kliniki Neurologicznej Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
- Stwardnienie rozsiane jest tą chorobą, w której od lat obserwujemy największy postęp w neurologii. Coraz lepszy jest wpływ metod leczenia na przebieg SM włącznie z istotnym wyhamowaniem postępu niepełnosprawności pacjentów i zmniejszeniem uszkodzenia układu nerwowego – zwłaszcza mózgu – powiedział profesor w wywiadzie dla portalu wyborcza.pl.
Zaznaczył też, że ta choroba staje się coraz bardziej złożona i tajemnicza. - Wiemy na przykład, że nie tylko podczas rzutu choroby u pacjentów postępuje uszkodzenie układu nerwowego. Wiele zmian, mniej widzialnych, może też zachodzić w okresie między rzutami.
Neurolog podkreślił, że pojawiają się w związku z tym nowe kryteria diagnostyczne. Podlegają one stałej ewolucji od lat 90., m.in. po to, aby móc dobrać dziś odpowiedni lek dla chorego w odpowiednim czasie.
Profesor przyznał zarazem, że dotychczas były stosowane leki, które hamowały proces zapalny towarzyszący SM.
- Dziś już wiemy, że to już nie wystarcza. Trzeba szukać takich środków, które będą hamowały degenerację mózgu. Są już takie preparaty, które nie tylko opóźniają czy hamują postęp niepełnosprawności, ale poprawiają stan chorego. To dotyczy oczywiście na razie małej grupy pacjentów – 10 może 15 procent, ale jednak pierwsze kroki zostały zrobione – powiedział.
Wskazał, że nowe wyniki badań dowodzą, iż można dziś już nie tylko leczyć postać rzutowo-remisyjną SM (najczęstszą postać tej choroby), ale też warianty rzadsze, czyli np. postać przewlekle postępującą SM czy pierwotnie postępującą.
- Takim lekiem jest np. okrelizumab. Pierwszy dopuszczony do leczenia chorych z pierwotnie postępującą postacią SM, jednak jeszcze nie jest zarejestrowany przez Europejską Agencję Leków. W tej chwili lek jest zarejestrowany między innymi w USA, Szwajcarii, Australii i na Ukrainie, ale zapewne na dniach także EMA podejmie decyzję o jego rejestracji – wyraził nadzieję specjalista.
Więcej: www.wyborcza.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych