
Ktoś robi badanie w kierunku boreliozy i wychodzi mu dodatni wynik. Czy to jest rzeczywiście boreliozowe zapalenie stawów? Nie zawsze. Wynik laboratoryjny to jedno, ale najważniejsze są objawy - zwraca uwagę Sławomir Pancewicz, specjalista chorób zakaźnych.
Jak wskazała Gazeta Wyborcza, w 2016 r. według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny zanotowano ponad 21 tysięcy zachorowań na boreliozę.
Dr Sławomir Pancewicz wyjaśnił, że wynika to z dwóch wykluczających się trendów:
- Po pierwsze – nadrozpoznawalność. Pacjent zgłasza się np. z jakimiś dolegliwościami stawowymi, a badanie wykazuje utrzymywanie się jedynie przeciwciał w klasie IgM, bez obecności przeciwciał IgG. Tyle że z reguły okazuje się, iż to wcale nie jest borelioza, tylko np. dolegliwości wynikające ze zmian zwyrodnieniowych.
Z drugiej strony, jak ocenił, mamy w Polsce zjawisko niedorozpoznawalności boreliozy: - Trudno jest więc podać rzeczywistą liczbę zachorowań na boreliozę. Wzrost – z 13,5 tys. do ponad 21 tys. – w ciągu jednego roku to bardzo dużo. Ale w codziennej praktyce takiej epidemii nie było raczej widać.
Doktor podkreślił jednak, że nie w każdym przypadku zakażenia dochodzi do rozwoju choroby:
- Żeby mówić o boreliozie, musimy mieć także objawy kliniczne świadczące o chorobie. Pozytywny wynik badania laboratoryjnego to za mało, żeby postawić ostateczną diagnozę – powiedział.
Dodał: - Ktoś robi badanie w kierunku boreliozy i wychodzi mu dodatni wynik. Ale czy to jest rzeczywiście boreliozowe zapalenie stawów? Nie. Wynik laboratoryjny to jedno, ale najważniejsze są objawy.
Więcej: http://wyborcza.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych