Prof. Maria Siemionow, która przeprowadziła w USA pierwszy przeszczep twarzy powiedziała, że rozpoczęła badania nad lekiem nowej generacji zmniejszającym ryzyko odrzutu przeszczepu.
Osoby po przeszczepach muszą do końca życia zażywać leki zmniejszające odporność organizmu, by zapobiec reakcji odrzutu przeszczepu.
- Chory musi zażywać nawet 20 leków i zawsze pozostaje ryzyko, że dojdzie do odrzutu przeszczepu. W przypadku transplantacji twarzy jest o tyle lepsza sytuacja, że dość szybko można zauważyć pierwsze objawy takiej reakcji. Bo twarz najpierw robi się wtedy czerwona - mówi prof. Siemionow.
Jest jednak nadzieja, że ryzyko odrzutu będzie w przyszłości mniejsze, a pacjent nie będzie musiał przyjmować tak dużo leków. Służą temu badania prowadzone nad nowym lekiem. Jest to przeciwciało-białko, które działa bardziej selektywnie na komórki odpornościowe organizmu. Wywoływane przez niego skutki uboczne powinny być zatem mniejsze.
- Z dobrym skutkiem przetestowaliśmy działanie tego przeciwciała na zwierzętach. U szczurów odstawiliśmy lek już po 7 dniach, a mimo to nie wykazywały one żadnej reakcji odrzutu przeszczepu. Od września 2010 roku prowadzimy badania kliniczne używając tego samego przeciwciała u chorych po przeszczepie nerki - dodaje.
Profesor ma nadzieje, że pacjenci po różnego typu transplantacjach będą mogli zażywać tylko jeden lek lub przynajmniej znacznie mniejsze dawki niż dotychczas. I być może nie będą musieli tego robić przez całe życie. Gdyby udało się tego dokonać, powodzenie tego przedsięwzięcia byłoby ważniejsze niż skomplikowany zabieg przeszczepu twarzy.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych