
Do tej pory w Polsce umierało dziennie średnio 1100 osób. W październiku były dni, gdy umieralność była nawet dwukrotnie wyższa – powiedział PAP Rafał Halik z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny.
Według tabeli opublikowanych przez GUS na podstawie danych z urzędów stanu cywilnego od 5 października do 1 listopada zmarło w Polsce 45,4 tys. osób. Rok wcześniej w porównywalnym okresie od 7 października do 3 listopada zmarło prawie 30,9 tys. osób. Szczególnie duży skok umieralności nastąpił w tygodniu od 26 października do 1 listopada. Zmarło wówczas 14,1 tys. Polaków, prawie dwukrotnie więcej niż w podobnym okresie rok i dwa lata temu.
- Wzrosty liczby zgonów w stosunku do lat ubiegłych nieprzekraczające 10 proc. pojawiły się w sierpniu. Do września sytuacja wydawała się w miarę bezpieczna. Natomiast w październiku nastąpił gwałtowny wystrzał liczby zgonów. Dzienne wzrosty umieralności były wtedy nawet stuprocentowe - powiedział Halik.
Zwrócił uwagę, że jeśli podawana przez resort zdrowia umieralność z powodu COVID-19 wynosi w granicach 300-500 osób dziennie, to stanowi to od 30 do 50 proc. dziennej nadwyżki liczby zgonów. - Pytanie, co stanowi dalszą nadwyżkę - zastanawiał się.
- Można wysnuć wniosek, że jesteśmy populacją szczególnie wrażliwą na tę epidemię, bo jesteśmy starzejącym się społeczeństwem i też bardziej schorowanym na tle społeczeństw Europy Zachodniej, jeśli chodzi o choroby układu krążenia i wiele chorób przewlekłych. Nasza populacja może być więc mniej odporna na atak epidemii. To lekcja na przyszłość, byśmy się wreszcie zajęli zdrowiem Polaków - stwierdził ekspert NIZP-PZH.
Podkreślił, że pełną diagnozę przyczyn gwałtownego wzrostu umieralności będzie można sformułować, kiedy będą dostępne dane za cały rok z uwzględnieniem przyczyn zgonów i grup wiekowych. Takie dane GUS opublikuje na przełomie 2021/2022.
- Może być tak, że nadwyżkę zgonów powoduje covid, bo mamy niedorejestrowaną liczbę zgonów z tego powodu. Możemy też postawić hipotezę, że wyższa umieralność to pośrednio efekt gorszego dostępu do leczenia, odwoływania wizyt lekarskich i strachu pacjentów przed zakażeniem się w placówkach medycznych, ale na razie nie mamy danych, które by to potwierdzały - zastrzegł.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych