
Naukowcy z Uniwersytetu w Bonn stworzyli tabletki znacznie mniejsze od tych, które połykamy obecnie. Eksperci wróżą pomysłowi świetlaną przyszłość.
Na razie trudno jednak powiedzieć, kiedy "pigułeczki" - jak mówi o nich prof. Klaus-Jürgen Steffens, szef zespołu badawczego - pojawią się na stałe w aptekach. Z pewnością będzie to nie wcześniej, niż za kilka lat, od opatentowania wynalazku do jego wdrożenia upływa bowiem sporo czasu. Inżynierowie muszą obecnie zaprojektować, zbudować i uruchomić maszyny do automatycznego wyrobu malutkich tabletek.
Koncerny farmaceutyczne już wyraziły zainteresowanie patentem, także dlatego, że mniejsze pigułki oznaczają obniżkę kosztów magazynowania i transportu. Sam prof. Steffens zwraca raczej uwagę na korzyści, jakie z jego wynalazku będą mieli chorzy.
- Pacjentom łatwiej będzie połykać malutkie drażetki, niż wielkie piguły, które wielu osobom, w szczególności dzieciom, z trudem przechodzą przez gardło - zauważa naukowiec.
Metoda opracowana przez zespół prof. Steffensa przypomina nieco wyrabianie ciasta na chleb lub placek drożdżowy. Do dokładnie wymieszanej wilgotnej masy zawierającej substancje lecznicze i pozostałe składniki leku, dodaje się azot, a następnie suszy całość w piecu mikrofalowym. Pod wpływem wysokiej temperatury masa zamienia się w twardy blok, który następnie jest dzielony na maleńkie "pigułeczki".
- Na zamówienie jednego z koncernów farmaceutycznych próbowaliśmy wyprodukować małe tabletki tradycyjnymi metodami. Okazało się to niemożliwe, bo gotowe produkty kruszyły się podczas pakowania i transportu. Wtedy wpadliśmy na pomysł z azotem i już po paru tygodniach wiedzieliśmy, że to strzał w dziesiątkę - wyjaśnia naukowiec.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych