
Grecja planuje zaszczepić przeciwko grypie całą swoją populację, 12 mln osób - podała agencja Reuters powołując się na wypowiedź greckiego ministra zdrowia. To nowe podejście do potencjalnego zagrożenia jesienną pandemią.
Do tej pory inne kraje informowały jedynie o planach wprowadzenia masowych szczepień dla osób z grup ryzyka.
Greckie ministerstwo wylicza zapotrzebowanie na dawki szczepionki, a na forach internetowych społeczność międzynarodowa "łączy się w bólu" z Grekami przeciwko łamaniu ich praw. Pojawiają się apele nawołujące do obywatelskiego nieposłuszeństwa i porady, jak w legalny sposób uniknąć przymusowego szczepienia.
Prof. Andrzej Zieliński, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii, ocenia, że trudno jest interpretować przymus szczepień w Grecji: - Myślę, że w Polsce w ogóle jakikolwiek przymus byłby nieefektywny i prowadziłby do protestów ludzi.
– W naszym kraju, nawet jeśli chodzi o dziecięce obowiązkowe szczepienia, mówimy o obowiązku obywatelskim, a nie o przymusie. Przymus szczepień w Polsce dotyczył wiele lat temu ospy i polegał na tym, że kto się nie chciał szczepić, był doprowadzany. Ale to była ciężka choroba i były inne czasy… – dodał prof. Zieliński.
Decyzja greckiego rządu, nawet jeśli ma odnieść tylko efekt medialny, może być podyktowana obawą o losy biznesu turystycznego. Kraj ma 12 mln mieszkańców, a rocznie pod Olimp przybywa 15 mln obcokrajowców. Obawa przez grypą mogłaby odstraszyć ludzi, a to oznaczałoby mniejsze wpływy z turystyki.
Tylko proszę bez paniki
Epidemia grypy, która rozprzestrzenia się od kwietnia, dzieli środowisko medyczne. Jedni lekarze przypominają, że obok łagodnych objawów choroby zdarzają się przypadki ciężkiego przebiegu wśród młodych ludzi i to nakazuje zachowanie szczególnej ostrożność. Inni apelują o wstrzemięźliwość w głoszeniu zagrożenia.
– Jedną z lekcji, jakich musimy się nauczyć, to unikanie paniki. Problem z ekspertami od grypy jest taki, że w dużym stopniu pozostają pod wpływem tego, co stało się w latach 1918-1919 i myślą, że historia może się powtórzyć. Wtedy ponad 95 proc. zgonów było spowodowanych bakteryjnym zapaleniem płuc. Dzisiaj mamy na to skuteczne antybiotyki – twierdzi Peter Collignon, specjalista chorób zakaźnych z Australian National University.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych