
EMA nie zauważyła problemu podczas testu dopuszczającego. Szczepionka nie zostałaby zatwierdzona, gdyby znane były zanieczyszczenia. EMA ma teraz problem - mówi niemiecki wirusolog.
Naukowcy z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Ulm odkryli zanieczyszczenia białkowe w szczepionce produkowanej przez firmę AstraZeneca.
Brytyjsko-szwedzka firma farmaceutyczna zapewniła, że pracuje w oparciu o najwyższe możliwe standardy.
Nie ma jeszcze odpowiedzi na pytanie, czy zanieczyszczenia mają wpływ na skuteczność szczepionki i czy istnieje związek z odczynami poszczepiennymi - podkreślają naukowcy.
Ewentualne związki muszą zostać wyjaśnione w dalszych badaniach. Zawartość białka w dawce szczepionki była jednak wyraźnie wyższa od teoretycznie oczekiwanej - pisze w czwartek, 27 maja, agencja dpa.
Z kolei brytyjsko-szwedzka firma farmaceutyczna stwierdziła, że doświadczenie kliniczne sugeruje, iż białka pozostające w szczepionce są na bezpiecznym, a niekiedy niższym poziomie niż w innych, podobnie produkowanych szczepionkach. Stwierdzono, że nie da się osiągnąć 100-procentowej czystości. Firma pracuje w oparciu o najwyższe możliwe standardy.
Według badań, znaleziono białka ludzkie i wirusowe, zwłaszcza tzw. białka szoku cieplnego. W sumie w trzech badanych partiach znaleziono ponad 1000 białek. Większość z nich nie powinna mieć negatywnego wpływu na osoby zaszczepione, powiedział kierujący badaniami Stefan Kochanek:
- Wiadomo jednak, że pozakomórkowe białka szoku cieplnego modulują wrodzone i nabyte reakcje immunologiczne oraz wzmacniają istniejące reakcje zapalne. Zostały one również powiązane z reakcjami autoimmunologicznymi.
- Obecność tych białek wskazuje na niewłaściwe procedury kontroli jakości - podkreślił Kochanek.
Poprzez zmianę procesu produkcji i kontroli jakości można by zwiększyć skuteczność szczepionki, a także jej bezpieczeństwo.
Wirusolog Alexander Kekulé uważa, że badanie z Ulm jest bardzo dobrą pracą. Nie uważa on, aby zanieczyszczenia stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia. - To, że jest skażona, nie oznacza, że jest w niej coś szkodliwego - powiedział profesor Uniwersytetu Halle-Wittenberg w swoim podcaście.
Jego zdaniem, irytujące jest to, że Europejska Agencja Leków (EMA) nie zauważyła problemu podczas testu dopuszczającego. Wirusolog uważa, że szczepionka nie zostałaby zatwierdzona, gdyby znane były zanieczyszczenia. - EMA ma teraz problem - mówi Kekulé.
Jego zdaniem jednak bardzo rzadkie przypadki zakrzepicy mózgu, które wystąpiły po szczepieniu preparatem AstraZeneca, nie są spowodowane zanieczyszczeniem.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych