
76 proc. szpitali deklaruje, że ma zapas leków na co najmniej tydzień, jednak ok. 60 proc. placówek przyznaje, że dysponuje najpilniejszymi farmaceutykami, ''na ratunek życia'', jedynie na kilka dni - wynika z raportu "Polityka lekowa i zarządzanie ryzykiem operacyjnym w szpitalach".
Badanie przeprowadzono w kwietniu i maju 2017 r. w formie kwestionariusza adresowanego do dyrektorów szpitali, a który najczęściej wypełniali pracownicy aptek przyszpitalnych. Otrzymano 131 ankiet nadesłanych przez szpitale powiatowe, wojewódzkie i uniwersyteckie.
Z raportu przygotowanego na zlecenie organizacji Stratera Med, wynika, że 74,4 proc. ankietowanych szpitali twierdzi, że ma zapas leków na 7-14 dni, a 1,6 proc. - na więcej niż dwa tygodnie. W przypadku 22,5 proc. placówek zapas ten nie przekracza 3-7 dni.
Zupełnie inna jest sytuacja w przypadku leków "na ratunek życia", dostarczanych w trybie pilnym. Ok. 60 proc. szpitali ma zapas leków ratujących życie jedynie na kilka dni (w tym 33 proc.- na 3-7 dni, a około 25 proc. - na 1-2 dni). Prawie 34 proc. szpitali ma zapas takich leków na 7-14 dni, zaledwie 8,5 proc. placówek ma zapas tych farmaceutyków na ponad dwa tygodnie.
Dorota Haśko z firmy PGF Urtica zajmującej się dystrybucją leków szpitalnych przekonywała podczas śniadania prasowego, że szpitale przerzucają obowiązek zabezpieczenia leków pilnych na hurtownie farmaceutyczne.
- Szpitale mają zapas podstawowych leków, natomiast w przypadku leków ratujących życie jest on tak mały, że wystarcza zwykle na 1-2 dni. Nagłe wydarzenie, np. poważniejszy wypadek komunikacyjny, może sprawić, że te leki zostaną wykorzystane w ciągu zaledwie kilku godzin - przekonywała Haśko.
Specjalistka powiedziała, że magazynowanie i natychmiastowy transport pilnych leków jest dużym obciążeniem dla hurtowni farmaceutycznych, ponieważ umowy ze szpitalami w ponad 90 proc. przypadków nakładają na nie obowiązek dostawy takiego preparatu w czasie 24 godzin.
- W razie przekroczenia tego terminu naliczane są kary w wysokości od 0,1 do nawet 5 proc. dostawy za każdy dzień lub nawet godzinę opóźnienia - dodała.
Przedstawiciele szpitali przekonywali, że niektóre leki są rzadko wykorzystywane, jedynie raz lub dwa razy w roku, a ponieważ są kosztowne, to długie ich magazynowanie obciążałyby budżet szpitala. Poza tym nigdy nie wiadomo, jaki będzie potrzebny rzadko stosowany lek, w zapasie może być jeden z nich, a potem okazuje się, że pilnie poszukiwany jest zupełnie inny preparat.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych