
W wymarłych galeriach handlowych stracą nawet sklepy spożywcze, apteki i drogerie - oceniła w rozmowie z PAP Zofia Morbiato ze Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług. Jej zdaniem placówki znajdujące się przy ulicach utrzymają obroty.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował 4 listopada, że od soboty (7 listopada) sklepy w galeriach handlowych będą zamknięte, z wyjątkiem sklepów spożywczych, aptek, drogerii i sklepów usługowych.
Zapowiedział też podniesienie "progów bezpieczeństwa dla handlu", które przewidują, że w mniejszych sklepach - poniżej 100 metrów kwadratowych będzie mogła przebywać tylko jedna osoba na 10 metrów kwadratowych, a w większych pozostaje do 15 osób. Nowe zasady będą obowiązywały do 29 listopada br.
Jak powiedziała PAP dyrektor generalna ZPPHiU Zofia Morbiato, sklepy spożywcze, dyskonty oraz apteki i drogerie przy ulicach z pewnością utrzymają, a może nawet zwiększą obroty, kosztem tych sklepów, które pozostaną otwarte w "wymarłych" galeriach handlowych.
Wskazała, że strategia rozwoju sieci jest planowana długookresowo i przedsiębiorcy, którzy już wcześniej mieli sklepy przy ulicach, są w stanie generować w nich nawet znikome, ale jakieś obroty. - Zależy to jednak od branży - zaznaczyła.
Dodała, że w czasie lockdownu klienci zmieniają strukturę zakupów w sposób "niewymuszony". Częściej kupowane są żywność, leki, środki czystości i komputery (przez tych, którzy ich jeszcze nie mają do pracy lub nauki zdalnej).
- W krótkim czasie nie widać też szansy na zmianę modelu dystrybucji - zauważyła Morbiato.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych