
Obecnie w Polsce odnotowuje się stosunkowo niskie bezrobocie, będące na poziomie 6,6 procent. Pojawia się problem braku rąk do pracy. Rośnie zainteresowanie zatrudnianiem pracowników we Wschodu. Czy w aptekach też jest zapotrzebowanie na dodatkową siłę roboczą?
Wiele osób pochodzących z Ukrainy, Białorusi czy Rosji decyduje się na emigrację w celach zarobkowych. Nierzadko ich kwalifikacje są bardzo wysokie i potwierdzone uzyskaniem dyplomu z najlepszych uczelni w kraju. Czy wobec wzrostu zapotrzebowania na wykwalifikowaną kardę farmaceuci ze Wschodu mogą wkrótce zastąpić Polaków?
Jak potwierdza Tomasz Leleno, rzecznik NIA, wnioski o uznawanie kwalifikacji zawodowych w Polsce trafiają głównie od naszych wschodnich sąsiadów.
- Warunkiem ich pozytywnego rozpatrzenia jest nostryfikacja oryginalnego dyplomu na jednym z polskich wydziałów farmaceutycznych oraz pozytywne zaliczenie egzaminu ze znajomości języka polskiego, przeprowadzonego przez Naczelną Izbę Aptekarską. W skali roku o pracę w naszym kraju ubiega się grupa 4 – 6 osób – podaje rzecznik.
Dobór czy niedobór?
Z danych wynika więc, że grupa obcokrajowców zainteresowanych pracą w polskich aptekach nie jest wielka. Pytanie czy jest w ogóle na nich popyt?
Niedawno Marek Tomków, wiceszef NIA przyznał, że „w Polsce zatrudnionych w aptekach jest ok. 24 tysięcy farmaceutów, jednak obecnie mamy ogromny niedobór farmaceutów. Mamy województwa, gdzie niedobór jest wręcz legendarny, np. lubuskie”.
Z kolei Alina Górecka, prezes Wielkopolskiej Izby Aptekarskiej przekonuje, że dzisiaj nie ma popytu na farmaceutów z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Pracownicy aptek zza wschodniej granicy nie stanowią więc konkurencji dla polskich farmaceutów.
- Na terenie województwa wielkopolskiego był jeden przypadek, gdzie po odpowiednich szkoleniach poznańska uczelnia uznała, że dyplom uzyskany przez farmaceutę na Ukrainie, jest równoważny z dyplomem polskim. Ta osoba, po zdaniu egzaminu z języka polskiego, uzyskała prawo wykonywania zawodu na terenie Polski – powiedziała prezes Wielkopolskiej OIA.
Praca na czarno "nie przejdzie"
Naczelna Izba Aptekarska nie posiada danych odnośnie zarobków aptekarzy pochodzących z Ukrainy. Faktem jednak jest, że mogą oni godzić się na nieco mniejsze pensje, co może być korzystne dla przedsiębiorców posiadających apteki. Czy wobec tego dochodzi także do zatrudnienia ukraińskich farmaceutów „na czarno?”
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych