- Rynek leków z importu równoległego cały czas rośnie. Stanowi 0,5 procenta rynku leków w Polsce – powiedział Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia, obecnie konsultant Dentons Business Services EMEA, podczas IV Forum  Importu Równoległego, którego organizatorem było Stowarzyszenie Importerów Równoległych Produktów Leczniczych (SIRPL). Wydarzenie odbyło się 12 października br. w Warszawie.

Przypomniał, że import równoległy pełni dwie bardzo istotne funkcje z perspektywy Ministra Zdrowia. Pierwsza to możliwość osiągnięcia oszczędności na konkretnych lekach, które z importu równoległego trafiają na polski rynek. Druga to walor informacyjny – jeśli dany lek trafia do Polski, to jest to sygnał dla płatnika, że pojawił się potencjał w danym segmencie rynku do uzyskania oszczędności. Resort może wówczas przyjrzeć się zaistniałym zmianom i odpowiednio zareagować.

- Ten walor informacyjny jest niezwykle istotny, na co też wróciliśmy uwagę w pracach nad dużą nowelizacją ustawy refundacyjnej, aby ta bariera dla wejścia na listy refundacyjne leków z importu równoległego była niższa niż dla leków generycznych. Obecnie muszą one zejść z ceny o 25 procent w stosunku do pierwszego leku refundowanego – podkreślił Krzysztof Łanda.

- Sugeruję, żeby nie zasypywać gruszek w popiele, tylko stale tłumaczyć walory, jakie niesie ze sobą import równoległy – zwrócił się do importerów.

Dodał także, społeczeństwo myli import równoległy z nielegalnym wywozem leków refundowanych z Polski. – Stowarzyszenie mogłoby podejmować w tej kwestii działania bardziej ustrukturyzowane i możliwie w bardziej efektywny sposób informować społeczeństwo, na czym polega na różnica – powiedział.

Widoczna amplituda zmian
Jak wyjaśnił Stanisław Kasprzyk, ekspert QuintilesIMS, handel równoległy systematycznie się zwiększa, co ma związek z rozszerzaniem się Unii Europejskiej. Przykładowo Chorwacja, która weszła w struktury Unii Europejskiej w 2013 roku, momentalnie stała się jednym z graczy na rynku dystrybucji równoległej.