
Zasada świadomej zgody w medycynie obowiązuje od czasów procesów norymberskich. Doprowadziło to do tego, iż idei powołania i moralnych powinności lekarza została przeciwstawiona idea praw pacjenta, który stał się równoprawnym partnerem lekarza w dyskusji o celu i sposobie leczenia.
- I to pacjent, a nie lekarz ma ostateczne słowo w tej dyskusji - mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną prof. Zbigniew Szawarski filozof, etyk, emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego, przewodniczący Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN.
Podkreśla, że prawo do autonomii uzyskało równie mocny, niekiedy może nawet mocniejszy status, niż obowiązki lekarza; dlatego w szpitalu podpisuje się oświadczenia świadomej zgody.
Jak zauważa, polscy lekarze nauczyli się, że zasada świadomej zgody to świętość, którą trzeba uszanować, ale od świadomości, że ona istnieje, do kultury świadomej zgody jest bardzo daleko.
Jak analizuje profesor, w klinikach położniczych nie pyta się rodziców, czy chcą szczepień dla dziecka, tylko są podawane, bo takie są standardy. Jedak w USA, zanim pacjent dostanie lek, to przychodzi lekarz i pyta o zgodę? Prof. Szawarski tłumaczy, że założenie jest takie: jestem kompetentny i świadomy, więc mogę decydować o sobie.
Zauważa, że w Polsce problem pojawia się m.in. w przypadku dzieci, bo nie można nic z nimi uczynić - szczególnie w kwestiach medycznych - bez zgody rodziców.
Podsumowuje, że rodzice mogą nie chcieć np. zaszczepić dziecka, ale muszą wówczas liczyć się z konsekwencjami, a "społeczeństwo ma prawo do obrony przed szaleństwem".
Więcej: http://serwisy.gazetaprawna.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych