W świadomości społecznej, jak ktoś występuje w białym fartuchu, to kojarzy się z lekarzem. Taki praktykom powinniśmy postawić ewidentny szlaban - ocenia Jacek Kozakiewicz, prezes Śląskiej Rady Lekarskiej mówiąc o udziale takich osób w reklamach suplementów.
Na lek go nie stać, ale suplement kupi
- Zaobserwowaliśmy bardzo niebezpieczne zjawisko, że Polacy wydają miliardy złotych na coś, co nie wiadomo, jak jest przygotowywane, nadzorowane, nie wiadomo co tam jest, jakie są substancje dodatkowe. Uznaliśmy więc - Śląska Izba Lekarska i Śląska Izba Aptekarska, że trzeba bić na alarm i rozpoczęliśmy w styczniu 2016 r. akcję „Nie żyj złudzeniami, zdrowie jest najważniejsze” - tłumaczył zaangażowanie lekarzy w propagowanie wiedzy nt. suplementacji szef ORL w Katowicach, Jacek Kozakiewicz.
Przypomniał, że w ramach akcji społecznej ŚIL i ŚIA powstał dekalog racjonalnego wyboru dotyczący suplementów diety. - Chcemy zwrócić uwagę na to, co różni lek od suplementu diety. Pacjent, kupując w aptece suplement, jest przekonany, że kupuje produkt sprawdzony, który podlega rejestracji - czyli bezpieczny - mówił.
Zwrócił też uwagę na problem zastępowania przez pacjentów leków suplementami diety: - Mamy sygnały ze środowiska aptekarskiego, że pacjenci leczeni w szpitalach, który otrzymują od lekarzy recepty, często je wyrzucają i stają się nabywcami różnego rodzaju suplementów, które podobno mają skutecznie zastąpić leki.
Jako rozwiązanie tego problemu wskazał na m.in. edukację i zakaz nieuczciwej reklamy: - W świadomości społecznej, jak ktoś występuje w białym fartuchu, to kojarzy się z lekarzem. Taki praktykom powinniśmy postawić ewidentny szlaban - podsumował.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych