
Po pojawieniu się nieprzyjaznych dla sumienia i poczucia estetyki paczek papierosów negatywna reakcja palaczy nastąpiła - ale zaraz potem zaczęły pojawiać się sposoby na uniknięcie dysonansu między przyjemnością palenia a nieprzyjemnością patrzenia na możliwe skutki tego nałogu.
Kobieta plująca krwią, płuco z nowotworem, dziura w krtani to tylko niektóre z palety zdjęć, które na dobre zagościły na opakowaniach papierosów. Pierwsze paczki z dużymi zdjęciami przedstawiającymi efekty palenia papierosów zaczęły pojawiać się w polskich sklepach już pod koniec 2016 r.
Obowiązek umieszczania ostrzeżeń zdrowotnych na opakowaniach wyrobów tytoniowych wprowadziła unijna dyrektywa antytytoniowa. 65 proc. przodu i tyłu paczki musi pokrywać tzw. mieszane ostrzeżenie zdrowotne - łączące grafikę z tekstem.
- Obecne ostrzeżenia obrazkowe to w dużej mierze wpływ rekomendacji WHO. Są one oparte na badaniach naukowych, które jasno pokazują, że tzw. denormalizacja palenia jest w ten sposób realna do spełnienia - mówi Rynkowi Zdrowia dr Łukasz Balwicki, kierownik Poradni Leczenia Zespołu Uzależnienia od Tytoniu Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
- Zmienia się pewien kontekst, w którym osadza się palenie tytoniu. Jeśli jest negatywny, bardzo silnie sprzyja spadkowi liczby osób palących - stwierdza.
Naklejki, etui i papierośnice
Po pojawieniu się nieprzyjaznych dla sumienia i poczucia estetyki paczek negatywna reakcja palaczy, owszem, nastąpiła - ale zaraz potem zaczęły pojawiać się sposoby na uniknięcie dysonansu między przyjemnością palenia a nieprzyjemnością patrzenia na możliwe skutki tego nałogu.
Miłośnicy wyrobów tytoniowych zaczęli oklejać opakowania taśmami, przekładać papierosy do papierośnic lub kupować specjalne etui, które dość szybko pojawiły się na rynku. Z pewnym zniesmaczeniem, ale palą nadal...
To zjawisko dostrzega także dr Balwicki, ale zaraz dodaje: - To dowód na skuteczność ostrzeżeń. Dlaczego? Bo palacz musi włożyć dodatkową energię, żeby nie drażnić swojego poczucia estetyki, czy nie zaburzać komfortu psychicznego; by nie pokazywać dzieciom i otoczeniu produktu, którego używa. Chce też w jakimś sensie uniknąć stygmatyzacji - wyjaśnia.
Irena Przepiórka, ekspertka Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym działającej w Centrum Onkologii - Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie także uważa, że to ewidentny dowód na to, iż taka forma ostrzeżeń niesie silny ładunek emocjonalny.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych