Polska stała się farmaceutyczną Doliną Krzemową? Niestety nie

FINANSE I ZARZĄDZANIE

Autor: Luiza Jakubiak   21-06-2021, 08:30

Polska stała się farmaceutyczną Doliną Krzemową? Niestety nie To modelowy przykład jak państwo, które jest konsekwentne, zaczyna od strategii, przekłada to na konkret i potem na wdrożenie w życie przez firmy - ocenił Sebastian Szymanek z Polpharmy Fot. ShutterStock Data dodania: 20 grudnia 2022

Dostęp do nowoczesnych terapii w Polsce nie jest ani szybki, ani odpowiednio szeroki, ani tani - ocenia Bogdan Falkiewicz z IQVIA. Dotąd też nie zaproponowano branży farmaceutycznej odpowiednich zachęt inwestycyjnych.

- To, co się wydarzyło  w Polsce w czasie pandemii, to że nie zabrakło leków. W Polsce jest krajowy przemysł farmaceutyczny, mamy bardzo dobrą bazę, krajowi przedsiębiorcy dużo inwestowali przez ostatnie 20-30 lat. Poszły ogromne pieniądze w infrastrukturę produkcyjną, jak i badania i rozwój. Dzięki temu dzisiaj mamy dobrą bazę do tego, żeby go dalej rozwijać. By stał się kołem zamachowym do rozwoju polskiej gospodarki, i produkcyjnie, i innowacyjnie - mówiła Katarzyna Dubno, dyrektor ds. relacji zewnętrznych i ekonomiki zdrowia firmy Adamed, podczas sesji "Przemysł farmaceutyczny" w ramach VI Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Przedsiębiorcy ponoszą ryzyko inwestycyjne

- Pytanie czy to się wydarzyło dzięki czemuś czy pomimo braku pewnych rozwiązań i zachęt? - zastanawiała się.

Opisała przykład Adamedu: - Zainwestowaliśmy już ponad 1,7 mld zł w badania i rozwój oraz infrastrukturę produkcyjną. Średnio rocznie wydajemy ok. 130 mln zł. Teraz rozpoczęliśmy kolejną inwestycję - w perspektywie 5 lat będzie kosztowała 300 mln zł. Rozbudowujemy moce produkcyjne, by móc je podwoić.

- Pytanie czy jest spójna, ponadresortowa strategia, która spowoduje, że przemysłowi farmaceutycznemu, o którym wiemy, że gwarantuje bezpieczeństwo lekowe, zostaną zaproponowane narzędzia, by mógł się intensywnie rozwijać i być czarnym koniem gospodarki? Widzimy, że w KPO pojawiają się zapisy o przemyśle farmaceutycznym, ale czy te rozwiązania to dokładnie te, które powinny być, żeby ten przemysł mógł się rozwijać? Czy ustawa refundacyjna jest takim narzędziem, które nas wesprze? - pytała dalej dyrektor Dubno.

- Wymaga to tego, by wszyscy interesariusze usiedli do stołu i wypracowali rozwiązania By to nie były niespodzianki, które będą serwowane przedsiębiorcom. Bo na końcu to przedsiębiorcy będą brać na siebie ryzyko inwestycyjne i cały ciężar - uznała.

Polska Doliną Krzemową Europy?

- Doliną Krzemową nie jesteśmy i to co jest istotne, to że nawet patrząc na korzystne parametry eksportu Polski, to najbardziej "bolesny" jest dostęp pacjentów do wyrobów przemysłu farmaceutycznego. Ten dostęp do nowoczesnych terapii w Polsce nie jest ani szybki, ani odpowiednio szeroki, ani tani. Porównując dopłaty pacjentów do leków na receptę czy całkowite wydatki na leki w aptece w stosunku do części refundowanej, to są one w kategorii najwyższych w Europie - mówił Bogdan Falkiewicz, dyrektor konsultingu w Polsce IQVIA.

Biorąc pod uwagę, że rok pandemiczny w Polsce dla firm skończył się dynamiką na poziomie poniżej inflacji, która nadal trwa, to patrząc na dynamikę vs koszty produkcji, koszty zatrudnienia odpowiedniego personelu, to mamy rok, który można ocenić globalnie dla przemysłu farmaceutycznego jako generującego straty realne w porównaniu do poprzednich okresów.

- Zapisy w KPO są bardzo interesujące, ale dopóki nie będziemy widzieć szczegółów w postaci ustaw, np. nowelizacji ustawy refundacyjnej oraz szczegółowych zapisów tych rozwiązań, które dotyczą kwestii wynagrodzenia czy ulg inwestycyjnych, to de facto poruszamy się w obszarze jednej niewiadomej. Słyszmy, że być może tymi pracownikami będą farmaceuci, ale jeszcze nie widzimy tego w postaci ustawowej - dodał.

- To, co jest bolesne, to że nawet jeśli część firm ma produkty, które mogłyby być aplikowane na polski rynek, to omija polski system refundacyjny, aby nie narazić swojego produktu na dramatyczną erozję cenową, która powodowałaby straty dla firmy w innych krajach - ocenił ekspert.

Ci pacjenci byli dyskryminowani

- Patrząc na te ostatnie 10 lat, wiele rzeczy się zmieniło się pozytywnie: powstała ustawa refundacyjna, AOTMiT, pewne ramy czasowe procesów. Ale jest kilka szans, które nie do końca zostały wykorzystane i tu jest kwestia dostępu do leków w chorobach rzadkich – myślę, że może być na liście niespełnionych nadziei - stwierdził Marek Macyszyn, dyrektor generalny w Polsce i Czechach Vertex Pharmaceuticals.

- Zdecydowanie opracowanie projektu planu dla chorób rzadkich, który się pojawił w tym roku i skierowanie go do dalszych prac, należy ocenić pozytywnie. Mamy tam konkretne propozycje rozwiązań, które dają szanse pacjentów z chorobami rzadkimi zostaną wyrównane. Odnoszę wrażenie, że kryteria, które były stosowane dotychczas, powodowały, że ci chorzy byli dyskryminowani i mieli bardzo utrudniony dostęp do leczenia.

- Vertex i globalnie, i lokalnie podjął wyzwanie i inwestycuje, by udostępniać swoje leki. Jako firma wprowadziliśmy w ostatnich latach szereg leków stosowanych w mukowiscydozie. Ale potrzebujemy lokalnych rozwiązań, które zwiększą dostępność do tych leków dla pacjentów. Potrzebujemy rozwiązań legislacyjnych, które pozwolą zapewniać te leki szybko i sprawnie. tymczasem tempo wprowadzania tych zmian legislacyjnych jest niewystarczające - ocenił.

Strategia, konsekwencja, wdrożenie

- Jako największa krajowa firma farmaceutyczna w Polsce patrzmy na nasz rynek jako jeden z rynków i jesteśmy częścią globalnej wioski - ocenił Sebastian Szymanek wiceprezes zarządu Zakładów Farmaceutycznych Polpharma.

Wskazał na sposób działania innych państw, szczególnie Chin i Indii o tym, że będą światowym liderem produkcji intermediat i substancji czynnych.

- Tam rząd podjął strategiczną decyzję, przełożył ją na konkretny plan, a następnie firmy, które się tego podjęły, otrzymywały bardzo konkretne wsparcie, na zasadzie: "jak zrealizowałeś to, co obiecałeś, to nie musiałeś oddawać tych pieniędzy". Oczywiście to w połączeniu z tanią siłą roboczą, innymi wymogami środowiskowymi i dużą skalą spowodowało, że Azja w krótkim czasie zdołała zdominować światowe rynki w zakresie produkcji substancji czynnych i intermediat. 70-80 proc. pozwoleń na produkcję substancji czynnych pochodzi właśnie z tego rejonu.

- To modelowy przykład jak państwo, które jest konsekwentne, zaczyna od strategii, przekłada to na konkret i potem na wdrożenie w życie przez firmy - podkreślał.

Przyznał, że jako krajowa firma, Polpharma starała się sobie radzić prze te ostatnie lata: - Reinwestowaliśmy, rozbudowaliśmy infrastrukturę badawczą i produkcyjną. Ale trzeba zauważyć dwa trendy. Patrząc na ostatnie 10 lat, nikt chyba nie ma wątpliwości, że wszystko drożeje: koszty pracy, koszty administracyjne, nośniki energii, woda, koszty materiałów produkcyjnych.

A co się dzieje z cenami? Spadają i jest dalsza presja na obniżki cen.

- W międzyczasie nie udało się wypracować mechanizmu, który by zachęcał globalne firmy, by lokować tutaj centra R&D i produkcję. Również krajowi producenci i potencjalni inwestorzy muszą sobie zadawać pytanie dlaczego w Polsce? Moim zdaniem, jesteśmy w niebezpiecznym punkcie, bo wcale dla mnie odpowiedź nie jest taka oczywista. Jak myślę o inwestycji, to pierwszym krajem, nawet jako krajowy producent, to niekoniecznie jest to Polska. Jest wiele ciekawych miejsc na świecie, gdzie można produkować - ocenił ekspert.

Jakość, standard, co w zamian?

- Bezpieczeństwo lekowe jest związane z inwestycjami. Były dyskusje o braku dostępności do API, które jest pozyskiwane z krajów azjatyckich. Nie zapominajmy, że jeszcze przed pandemią były problemy z API wynikające z jakości - przypomniała Katarzyna Urbańska z Servier Polska.

- Kiedy mówimy o bezpieczeństwie lekowym, to bardzo często koncentrujemy się na dostępności do produktu leczniczego w aptece. Natomiast tym drugim filarem jest jakość. A jej gwarantem jest produkcja zgodnie z najwyższymi standardami. Zaś ten wysoki standard jest ściśle związany z inwestycjami. Aby utrzymać poziom jakości, potrzebne są regularne inwestycje , a to kosztuje - oceniła.

Opisała model działania Servier: - Nasze API pochodzi z Unii Europejskiej. Produkując leki w warszawskiej fabryce korzystamy z API które przyjeżdża do nas z kilku krajów: Francji, Hiszpanii i Węgier. Model, który realizujemy, jest odpowiedzią na potrzeby, które teraz się dyskutuje. Ale to wymaga konkretnych inwestycji, bo oznacza świadomą rezygnację z części zysków, które mogłyby być osiągnięte, gdyby to API pochodziło z krajów azjatyckich.

- Nawet myśląc o utrzymaniu jakości i standardu trzeba inwestować. Tymczasem w tym roku, już po raz piąty stajemy do renegocjacji cen tych samych leków, których ceny obniżaliśmy w niektórych przypadkach już nawet o kilkadziesiąt procent. To, czego dzisiaj potrzebujemy, to przewidywalności i stabilnych warunków biznesowych. Potrzebujemy konkretnych decyzji i zachęt gospodarczych - dodała.

Dyrektor Urbańska przyznała, że obecnie polski oddział firmy prowadzi negocjacje z centralą, że warto w Polsce inwestować: - Obecnie to się dzieje, mamy szanse na spore inwestycje. Ale by Polska została wybrana spośród innych państw, centrala musi mieć informację, że jest krajem stabilnym, przewidywalnym i że ten biznes będzie się dalej rozwijał.

Podobał się artykuł? Podziel się!
comments powered by Disqus

POLECAMY W PORTALACH