Pod koniec listopada śremscy aptekarze wystosowali pierwszy list otwarty. "Bezduszne uchwały podejmowane przez pozbawionych refleksji radnych powiatowych, nie uwzględniają naszych uwag, postulatów i rzeczywistych możliwości pełnienia dyżurów. Oczekiwaliśmy, że lokalna władza, wybrana także naszymi głosami, będzie skłonna nas wysłuchać" - napisali.

W reakcji na pismo, starosta w lokalnych mediach zapowiedział, że znalazł rozwiązanie, dzięki któremu od 1 kwietnia w Śremie będzie funkcjonować apteka całodobowa. Jego pomysł polega na tym, że wypowie umowę najmu aptece, która działa przy śremskim szpitalu, jeśli nie będzie chciała pełnić stale dyżurów.

W to miejsce miałaby powstać apteka, której właściciel pójdzie na ugodę ze starostą i zapewni dyżury całodobowe.

Aptekarze śremscy zareagowali na to, przygotowując drugi list:

"3 grudnia 2018 r. właściciele apteki „W Szpitalu”, otrzymali do podpisu aneks jednostronnie zmieniający godziny pracy apteki i wprowadzający tryb pracy całodobowy, siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku, pod rygorem rozwiązania umowy z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia.

Czas 3. dni, jaki zarząd szpitala wyznaczył na ostateczne ustosunkowanie się do aneksu, odbiega znacząco od ogólnie przyjętych standardów w cywilizowanych kontaktach pomiędzy stronami, szczególnie w tak istotnych sprawach, jak zaopatrzenie w leki i wyroby medyczne.

W kontekście Pańskiej wypowiedzi medialnej, propozycja ta została odczytana jako szantaż. Jesteśmy zbulwersowani, że pomimo naszej argumentacji zawartej w liście otwartym z dnia 30.11.2018 r., gdzie dowodzimy, iż z powodów braku fachowego personelu oraz z przyczyn ekonomicznych nie jesteśmy w stanie pełnić dyżurów nocnych, nawet w wyznaczonych dniach w miesiącu, w "zaproponowanym" aneksie oczekuje Pan od apteki czynności całą dobę, 7 dni w tygodniu, przez cały rok.