
Jako wykładowca zarabiam 6 tys. zł. Dodam, że jestem profesorem z 50-letnim stażem pracy. Rezydenci żądają 7 czy 9 tysięcy złotych, czyli więcej niż zarabia profesor - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ginekolog i położnik, prof. Bogdan Chazan.
Do wynagrodzenia rezydentów prof. Chazan odniósł się w kontekście informacji dyrektora Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego, dra. Jarosława Rosłona, który w radiu RMF FM powiedział, że oferuje rezydentom nawet 2400 zł za jeden dodatkowy dyżur, ale brakuje chętnych.
Prof Chazan mówi wprost: - Nie rozumiem tego. Protestują, mówią, że mają głodowe pensje, a 2400 zł jest dla nich za mało?
Dodaje, że "zjawisko opisane przez pana dyrektora Rosłona świadczy o tym, że należy inaczej spojrzeć na mówienie, że rezydentów za ich pensje na niewiele stać".
Jak tłumaczy, sam, będąc profesorem medycyny z 50-letnim stażem i pracując na jednym z uniwersytetów w Polsce jako wykładowca, zarabia 6 tys. zł. Dodaje, że skoro rezydenci żądają 7 czy 9 tys. zł, to chcą więcej, niż zarabia profesor. Tymczasem - według prof. Chazana - trzeba zachować proporcje.
Przyznaje jednak, że cała organizacja opieki zdrowotnej i jej finansowanie wymaga naprawy, a wszyscy zarabiają za mało.
Profesor z jednej strony uważa, że "może dobrze, że ten protest się rozpoczął, ponieważ postulaty zostały wyostrzone i postawione na ostrzu noża", więc "być może zmobilizuje to do jakiejś kompleksowej poprawy opieki zdrowotnej i jej finansowania", z drugiej jednak strony krytykuje rezydentów za formę protestów.
Twierdzi, że głodówka jest niesłuszną formą i nie można w ten sposób stawiać żądań drugiej stronie, ponieważ to szantaż.
Więcej: www.wpolityce.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych