
To, iż aptekarze dają niewiele z siebie, nie oznacza, że państwo powinno postawić na polskiej farmacji krzyżyk. Krytykowanie grupy zawodowej, która się rozleniwiła, jest słuszne. Ale wyciąganie z tego wniosku, że należy się jej pozbyć poprzez wzmocnienie globalnych koncernów, to absurd - mówi farmaceuta.
- Rozumiem tych, którzy widzą szklankę do połowy pustą, a nie pełną. Ale wiara w poprawę jakości obsługi pacjenta poprzez wpuszczenie do stawu dwóch rekinów to skrajna naiwność - twierdzi farmaceuta. I dodaje, że jedyna wątpliwość, którą ma, polega na tym, czy po pożarciu mniejszych rekiny wezmą się za siebie, by pozostał jeden, czy też będą jedynie złowrogo się na siebie patrzeć - dodaje katowicki farmaceuta na portalu dziennik.pl.
Nawiązuje w ten sposób do przeforsowanej ustawy "apteka dla aptekarza", która wprowadziła ograniczenia w zakresie otwierania nowych aptek. Idea regulacji rynku farmaceutycznego była krytykowana przez środowiska skłaniające się ku pełnej swobodzie gospodarczej.
Jednak część osób uważa, że w pewnych sytuacjach, ograniczanie tej swobody jest uzasadnione.
- Mówienie, że deregulacja zawsze jest korzystna, to nieprawda. W momencie, w którym najwięksi na rynku zdominują mniejszych, zaczną tworzyć monopole. A żaden monopolista nie ma interesu w tym, żeby oferować coś tanio, skoro może drogo - wyjaśnia Filip Konopczyński, członek zarządu Fundacji Kaleckiego, think tanku specjalizującego się w polityce gospodarczej.
Więcej: http://gospodarka.dziennik.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych