- Ta druga strona jest zagrożeniem dla pacjenta, który poprzez dezinformację, brak wykształcenia medycznego i odpowiedniej wiedzy, jest narażony na manipulacje. Dlatego w tym zakresie trzeba coś zrobić. W aptece - oprócz możliwości zakupu suplementu, może się poradzić fachowca. Ten problem pokazał nasz "Dekalog racjonalnego wyboru", a potwierdziły wnioski z raportu NIK - mówił prezes ŚIA podczas sesji "Szanowny Pacjencie - suplement diety to nie lek!", odbywającej się w ramach II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Potrzebna rekomendacja farmaceuty
Zdaniem prezesa Brukiewicza, raport NIK o dopuszczaniu do obrotu suplementów diety pokazał problem suplementów dość jednostronnie, bo na rynku są dostępne też suplementy dobrej jakości. Jednak trzeba zgodzić się z tym, co podkreślono w raporcie: ważne są regulacje prawne nad procesem produkcji tych preparatów.

- Standaryzacja, ilość substancji w danym opakowaniu, w danej serii, to bardzo ważna rzecz. Suplement to nie lek. Są inne wymagania dotyczące wprowadzenia ich na rynek. W praktyce najczęściej jest tak, że dopiero jak dzieje się coś złego z suplementem, to zastanawiamy się nad ich bezpieczeństwem. A tymczasem wchodzą one w interakcje z lekami i mogą powodować działania niepożądane.

- Nie mamy też danych i informacji, ile potem wydajemy w ramach medycyny naprawczej na odwrócenie niekorzystnych zjawisk i działań po zażyciu suplementów w całej populacji. Za to bardzo sprawnie działa reklama. Nie odróżniamy suplementu od leku, a jeszcze większym złem jest Internet. Fałszerstwo suplementów diety jest ogromnym problemem. Rekomendacja farmaceuty jest potrzebna. Jest też potrzebne reagowanie na sytuacje, gdy ktoś udaje farmaceutę i poleca suplement. W takich przypadkach izba prowadzi postępowania dyscyplinarne - mówił prezes Brukiewicz.