
Pracownicy służby zdrowia i mieszkający w domach spokojnej starości jako pierwsi dostają w USA szczepionkę. Dystrybucja stanowi bezprecedensowe i wielopoziomowe wyzwanie. Nigdy nie było leku, który wymagałby przechowywania w tak niskiej temperaturze - twierdzi farmaceutka.
Szczepienia w USA ruszyły w poniedziałek, 14 grudnia, a telewizyjną transmisję z pierwszego zastrzyku pielęgniarki z Nowego Jorku miliony Amerykanów oglądało ze wzruszeniem. Lekarze, władze i zwykli Amerykanie mówią o "początku końca", "pojawieniu się nadziei" oraz "światełku w tunelu", ale jednocześnie zdają sobie sprawę ze skali wyzwania oraz nadchodzącej ciężkiej zimy.
Początek dystrybucji szczepionki przypada w Stanach Zjednoczonych na wyjątkowo tragiczny okres - w grudniowe dni na Covid-19 umiera nawet ponad 3 tys. Amerykanów, łącznie bilans ofiar śmiertelnych przekroczył już 300 tys. W Arizonie zajęte jest 92 proc. szpitalnych łóżek, ponad połowa to pacjenci z Covid-19. Kalifornia prosi o pomoc lekarzy i pielęgniarki z innych stanów, a gubernator New Jersey Phil Murphy ocenia że pod koniec roku jego stan "czeka piekło".
Rozpoczętej bezprecedensowej i wielopoziomowej logistycznej operacji nie ułatwia szalejąca na Wschodnim Wybrzeżu śnieżyca. Mimo tego kurierzy FedExu oraz UPS dostarczyli już szczepionki Pfizera, transportowane w temperaturze około minus 70 stopni Celsjusza, do wszystkich stanów. W Alabamie trzy tysiące preparatów przewożono nawet w temperaturze jeszcze niższej - dawki te odesłano do centrum w Michigan, by sprawdzić czy są wciąż bezpieczne do użycia.
- Nigdy nie było leku, który wymagałby przechowywania w tak niskiej temperaturze - twierdzi Soumi Saha, farmaceutka i dyrektor w firmie Premier, która pośredniczy w zakupach szpitali. Dla systemów opieki zdrowia operacja dostarczenia szczepionek we właściwe miejsce przy jednoczesnym zachowaniu ich bezpieczeństwa to "zupełnie nowe terytorium" - dodaje.
Wyzwania dotyczą także samych szpitali - w Virginia Hospital w Arlington pod Waszyngtonem konieczne było zakupienie specjalnej wartej kilkanaście tysięcy dolarów lodówki do przechowywania szczepionek. Melody Dickerson, szefowa pielęgniarek w placówce tłumaczy, że na szczepienia z wyprzedzeniem prowadzone są zapisy, tak by "mieć pewność że nie zmarnuje się żadna szczepionka". - Jak już masz dostęp do fiolki, to masz tylko sześć godzin, by ją użyć - zauważa.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych