
Pracownicy medyczni uważają, że stawki zaproponowane przez rząd w projekcie ustawy ws. najniższego wynagrodzenia zasadniczego są zdecydowanie za niskie. W czasie I czytania w Sejmie diagności i szpitalni farmaceuci mówili, że ustawa skazuje ich na wegetację.
Jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, z kolei przedstawiciele pracodawców podkreślali, że nie wskazano źródeł, z których mieliby wypłacić wyższe wynagrodzenia. W tym roku powinni znaleźć na ten cel 200 mln zł. A według rządu do końca 2021 r. globalny skutek wdrożenia w życie propozycji wyniesie dla całego sektora ochrony zdrowia aż 16,5 mld zł.
Opozycja zarzucała, że obecne rządowe plany to powtórka tzw. ustawy 203, która wpędziła szpitale w kolosalne długi. Zobowiązywała do wypłaty podwyżek, ale nie dawała na nie pieniędzy (pierwsza transza wynosiła 203 zł).
Wątpliwości budzi większość zapisów, m.in. to, czy podwyżki powinny dostać też personel pomocniczy i administracja.
Gazeta wskazuje, że rządowy projekt i tak się już trochę przeterminował. Jak zwracali uwagę związkowcy, rząd przyjął w projekcie kwotę 3900 zł brutto jako odniesienie do ustalania wysokości wynagrodzeń. Mniej więcej taka była wysokość średniej płacy, gdy startowały prace nad ustawą. Teraz wynosi ona 4,353 zł.
Więcej: http://serwisy.gazetaprawna.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych