
Rynek aptek podlega wielu ograniczeniom. Po pierwsze to rynek koncesjonowany, po drugie – 39 procent wartości sprzedaży generują leki refundowane, czyli takie, za które płaci państwo. I państwo ma prawo decydować, jak wydawane są te pieniądze – powiedziała Danuta Kowal, właścicielka niewielkiej apteki w Warszawie.
Jak przyznała farmaceutka w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, w aptece sieciowej, aptekarze nie polecą klientowi dobrego leku na katar, tylko doradzą ten, który jest akurat w promocji.
- Ja muszę decydować, nie mogę polecić byle czego, bo stracę klienta. Lek musi być nie tylko tani, ale i skuteczny. Gdy pacjent do mnie nie wróci, to mojej firmy nie ma. Duże sieci mają większy margines błędu – stwierdziła.
Zdaniem właścicielki, po wprowadzeniu nowych regulacji ceny leków nie pójdą w górę, gdyż apteki będą mogły korzystać z tzw. grup zakupowych, dzięki którym można zakupić duże ilości leków z rabatem:
- Obecnie hurtownie zarabiają na małych aptekach. Dają im np. 5 procent rabatu, średniej sieci aptecznej 10 proc. a olbrzymiej 50 proc. To oznacza, że rabaty udzielane dużym odbijają sobie na tych małych. Może nowa ustawa ucywilizuje rynek, tak by te rabaty były rozłożone mniej więcej równo na wszystkich.
Przyznała też, że z grup zakupowych korzysta sporadycznie z tego powodu, że nie buduje swojej pozycji na niskich cenach: - I tak będę skazana na porażkę w konkurencji z aptekami sieciowymi. Staram się mieć specjalistyczny asortyment. Ktoś robi zakupy w delikatesach, ktoś na bazarze. Nie wszyscy chcą niskich cen – powiedziała Danuta Kowal.
Argument wzrostu cen leków po wejściu w życie "apteki dla aptekarza" pojawia się w uwagach przeciwników tego rozwiązania, w tym w petycji obywatelskiej skierowanej do prezydenta Andrzeja Dudy, o której wczoraj pisaliśmy.
Autorzy apelu przekonują, że z punktu widzenia konsumentów prawo farmaceuty "będzie oznaczać to dłuższą drogę do apteki, dłuższe czekanie w kolejce, dłuższy czas poświęcony na znalezienie apteki, w której dostępny jest określony lek, a także ‐ wskutek zmniejszenia konkurencji ‐ prawdopodobny wzrost tych cen leków, które nie są regulowane".
Zwracają oni też uwagę, że po stopniowym eliminowaniu z rynku podmiotów posiadających więcej niż cztery apteki, "można spodziewać się zmniejszenia zdolności negocjacyjnej właścicieli aptek w kontaktach z hurtowniami leków (jako że można przypuszczać, iż małe podmioty mają tę zdolność mniejszą), co również może skutkować wzrostem cen".
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych