
Wybory do samorządu aptekarskiego są tylko przygrywką do tego co się dzieje później. W mojej ocenie kluczowe jest promowanie osób z potencjałem, zdolnych do współpracy i negocjacji, a przede wszystkim potrafiących wznieść się ponad własny partykularny interes i zdolnych do kompromisu - ocenia Michał Byliniak, wiceprezes NRA, szef warszawskiej ORA.
Do redakcji zgłosili się farmaceuci, którzy opisali przebieg wyborów do samorządu aptekarskiego w swoich okręgach. Wyrazili wiele opinii krytycznych. Poniżej przedstawiamy kilka ocen wyborów, a także stanowiska drugiej strony.
Słaba frekwencja
- Ta frekwencja na przestrzeni ostatnich ośmiu lat się zwiększa. Bowiem 8 lat temu w ogóle był problem, żeby zebrać odpowiednią liczbę kandydatów. Wszyscy, którzy startowali zostali wybrani. Cztery lata temu było więcej osób. W tym roku była najwyższa frekwencja. W wyborach uczestniczyło 265 osób. Ale nadal to jest około 10 proc. farmaceutów uprawnionych do głosowania w okręgu wyborczym – wylicza farmaceutka Maria Janik, delegatka OIA w Krakowie, dla której to są drugie wybory izbowe.
Powód? Jest ich kilka. Po pierwsze, odbywają w soboty, a więc w czasie w pracy. - Znakomita większość aptek pracuje w soboty, co wymaga obsady magisterskiej. Drugą sprawą jest kwestia dojazdu. Okręg wyborczy krakowski obejmuje kilka powiatów, a spotkanie odbywa się w jednym miejscu. Po trzecie, zebranie wyborcze trwa bardzo długo. To nie jest tak, że idzie się do lokalu wyborczego, oddaje głos i po sprawie – wyjaśnia farmaceutka.
Podobne argumenty wysuwa farmaceuta z jednego z podwarszawskich okręgów: - To były wybory z okręgu podwarszawskiego, a odbywały się w centrum Warszawy. To był jeden z podstawowych czynników, że osoby zainteresowane udziałem w wyborach, nie mogły się zaangażować.
- Do obsadzenia było 26 mandatów, ostatecznie wybieraliśmy z ponad 30 kandydatów. Do tego kilka osób w komisji, które nie biorą udziału jako kandydaci. w efekcie na zjeździe stawiło się między 40 - 50 osób, podczas gdy sala była przygotowana na nawet pięć razy więcej. W naszym podwarszawskim okręgu pracuje około 1100 farmaceutów. To pokazuje, że jak mały jest udział w wyborach – dodaje.
I kolejny głos: - W naszym okręgu do głosowania było uprawnionych ponad 600 osób. Uczestniczyły 144 osoby. Mandatów do obsadzenia było 44, kandydatów - 70. To oznacza, że aktywny udział w wyborach wzięło ok. 25 proc. uprawnionych farmaceutów – opowiada Mariusz Biegus, farmaceuta z okręgu podkarpackiego.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych