
Marcin Matczak o rządowych próbach nacisku na sferę leków nierefundowanych
Takie próby na pewno istniały. Na pewnym etapie prac nad ustawą refundacyjną znalazł się w niej zapis wskazujący, że pewnego rodzaju zachęt reklamowych nie można stosować, jeżeli ma się w swoim portfolio choć jeden produkt refundowany. To oznaczałoby, że także w odniesieniu do produktów nierefundowanych takie praktyki nie mogą mieć miejsca.
Zapis został na szczęście zmieniony: wyraźnie określono, że pewnych zabiegów marketingowych nie wolno stosować w stosunku do leków refundowanych. Można stąd wnioskować, że w przypadku innych leków nadal będzie można to robić. Natomiast jest pewien zapis, który wskazuje, że jeśli odpowiednik produktu refundowanego jest dostępny bez recepty, wówczas nie można refundować tego leku.
To oznacza, że swego rodzaju „grzechem” jest mieć dwa produkty o tej samej substancji, z których jeden jest refundowany, a drugi nie. Zatem dla podmiotów, które zajmują się obrotem produktami nierefundowanymi ma to o tyle znaczenie, że muszą kontrolować pod tym kątem swoje portfolio.
Ujawnia się tu również problem współpracy z hurtowniami. Jeśli producent sprzedaje im jednocześnie leki refundowane i nierefundowane, np. w pakietach, do jednej kategorii leków stosuje zachęty marketingowe, do drugich nie. Może się zdarzyć, że w przypadku zwiększenia rabatu zostanie posądzony o ukrytą formę przekazywania korzyści w odniesieniu do leków refundowanych. To jest dosyć niejasne i wymaga doprecyzowania. Obawiam się jednak, że w najnowszej ustawie nie da się tego zrobić.
Dr Marcin Matczak, radca prawny oraz specjalista w zakresie prawa farmaceutycznego i biotechnologii w kancelarii prawnej Domański Zakrzewski Palinka.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych