Wiceminister przypomniał, że w roku 2014, kiedy tabletka „ellaOne” była dostępna na receptę, wydano 10 127 sztuk produktu. Z kolei zgodnie z danymi za rok 2015, sprzedano wówczas 165 958 takich tabletek (w 2015 r. zostało wprowadzone przez rząd PO prawo pozwalające na wydanie ellaOne bez recepty lekarskiej, zgodnie z rekomendacją Komisji Europejskiej). W 2016 r. wydano już 227 113 pigułek "dzień po" plus 11 658 sztuk z importu równoległego.

- Jest to więc wzrost dwudziestotrzykrotny. Dane te jasno pokazują, że antykoncepcja awaryjna stała się dla większości kobiet antykoncepcją systemową, a nie o to chodzi - mówił wiceminister.

Poza tym produktem, jak zaznaczył, nie ma innych preparatów przyjmowanych doustnie, które są dostępne w Polsce bez recepty.

- Lek stosuje się do 5 dni, więc konsultacja z lekarzem może się odbyć w ciągu 5 dni – dodał.

Wiceminister przytoczył informację umieszczoną na ulotce leku:

„Niektóre leki mogą hamować skutecznie działanie tabletki ellaOne, jeśli pacjentka stosowała w ciągu ostatnich czterech tygodni leki np. stosowane w padaczce, zakażeniach grzybiczych, jak również niektóre leki ziołowe zawierające przykładowo ziele dziurawca. Wówczas środek może nie być odpowiedni".

- Zgodnie z dopiskiem: „przed zastosowaniem ellaOne należy porozmawiać z lekarzem lub farmaceutą, jeżeli pacjentka stosuje lub ostatnio stosowała któreś z wymienionych w ulotce leków” – uważam, że jest to odpowiedź na fakt, że kobieta powinna się w takiej sytuacji udać się do lekarza po poradę – wskazał Marek Tombarkiewicz.

Podał przykład Malty, gdzie tabletka jest dostępna bez recepty, ale po konsultacji z farmaceutą, który wyjaśnia kobietom możliwe interakcje lekowe i dopiero taki preparat wydaje.