
Opieranie się w medycynie na lękach płynących z anegdotycznych dowodów po prostu nie uchodzi. Jako farmaceucie jest mi po prostu za ministerstwo zdrowia wstyd – przyznaje Jerzy Przystajko, aptekarz z Opola, w opinii nt. dostępności tabletki „ellaOne”.
Jak opisuje farmaceuta na łamach "Krytyki Politycznej", podczas obrad sejmowej komisji zdrowia, przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia nie potrafili przekonująco obronić uzasadnienia wprowadzenia tabletek „elleOne” na receptę:
- W trakcie dyskusji na posiedzeniu komisji ministerstwo stało na stanowisku, że ograniczenie dostępności antykoncepcji awaryjnej jest uzasadnione bliżej nieokreślonymi „doniesieniami” o masowym nadużywaniu tabletek „dzień po”.
Dodaje, że w trakcie drugiego posiedzenia komisji zdrowia, wiceminister Zbigniew Król przyznał otwarcie, że resort "nie dysponuje badaniami klinicznymi, które popierałyby tezy zapisane w uzasadnieniu projektu".
Aptekarz wskazuje, że choć autorzy projektu powołują się na zapisy dyrektywy 2001/83/EC przewidujące krajowe wyjątki w regulacji dostępności środków antykoncepcyjnych i poronnych, "to jednak zupełnie niezrozumiałe jest nieuzasadnione medycznie wprowadzanie dodatkowego, nieprzewidzianego tą dyrektywą trybu ustalania kategorii dostępności".
Dodaje: - W uzasadnieniu projektu mowa o zmianie kategorii dostępności środków z grupy ATC G03A, czyli hormonalne środki antykoncepcyjne do stosowania wewnętrznego. W projekcie mamy już zapis dotyczący wszystkich środków do stosowania w antykoncepcji. Skutkiem takiej ustawy będzie również zmiana kategorii dostępności produktów leczniczych do stosowania miejscowego (żele i globulki z nonoxynolem). Również tych jeszcze nie wynalezionych.
Więcej: http://krytykapolityczna.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych