NFZ próbuje forsować tezę, iż każdy, nawet najmniej istotny element recepty, decyduje o jej ważności, a w konsekwencji o prawie pacjenta do przysługującego mu świadczenia.
– Rozumowane takie prowadzi do wniosku, że wszelkie wątpliwości co do poprawności wystawienia recepty powinny być interpretowane na niekorzyść pacjentów. Fundusz uznaje za słuszne odbieranie aptekom refundacji także wtedy, gdy na podstawie recepty wystawionej przez uprawnionego lekarza osoba uprawniona nabyła przysługujący jej lek – stwierdził Grzegorz Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej w wywiadze udzielonym „Farmacji Praktycznej“.
Jak dodał, żądania zwrotu refundacji są wysuwane nawet po wielu latach od wydania leku: – Oznacza to, iż mechanizm przewidziany ustawą zagwarantował pacjentowi lek, ale za drobne uchybienia formalne na recepcie odpowiedzialność ma ponieść farmaceuta, a nie osoba wystawiająca wadliwą receptę. Samorząd nigdy nie zgodzi się na takie podejście. Konsekwencje uchybień formalnych muszą obciążać w tym wypadku osobę wystawiając receptę, a nie aptekę – mówi prezes NRA.
– Fundusz uzurpuje sobie uprawnienia, które mu na podstawie obowiązujących przepisów nie przysługują. Wykorzystując swoją przewagę organizacyjną i finansową nad indywidualnymi aptekami, narzuca niekorzystne interpretacje obowiązujących przepisów prawa, żądając często kwot całkowicie nieadekwatnych do uchybień stwierdzonych na receptach. W całym kraju odnotowaliśmy wiele tego rodzaju bulwersujących zdarzeń. Recepty były kwestionowane w całości, na przykład z powodu wpisania skróconej nazwy miejscowości lub ze względu na pominięcie przez lekarza kodu pocztowego – opisuje prezes Kucharewicz.
Więcej:
www.nia.org.pl
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych