Projekt tzw. ustawy refundacyjnej nadal wzbudza wielkie emocje. Nie inaczej było podczas VI Forum Rynku Zdrowia.
3,5 tys. zł to, zdaniem wiceministra Twardowskiego, niewielkie wynagrodzenie w stosunku do oszczędności, jakie dają profesjonalne negocjacje z firmami farmaceutycznymi. Takie samo wynagrodzenie mają też pobierać członkowie drugiej planowanej komisji – Rady Przejrzystości.
Płatnik musi móc wyegzekwować karę Żeby taki zjawiskom, jak promowanie leków za grosz, ustawa przewiduje, że apteka zawrze umowę z NFZ, która – w przypadku takich praktyk – zostanie przez NFZ wypowiedziana.
– Płatnik musi móc wyegzekwować karę za niezgodne z prawem rabatowanie. Zerwanie takiej umowy nie będzie się opłacało aptece – uważa Marek Twardowski. Co do ujednolicenia cen na leki refundowane we wszystkich aptekach, wyjaśniał, że chodzi o publiczne pieniądze, więc państwo ma prawo ustalać ceny.
– W całej Europie jest taka właśnie praktyka – argumentował.
Jeżeli chodzi o 5-procentową marżę, Twardowski stwierdził, że w UE marże wahają się od 1 do 7 proc. Zaznaczył też, że proponowany 3-procentowy podatek (dotyczy obrotu lekami refundowanymi), jakim mają być objęte firmy farmaceutyczne, zasili konto Ministerstwa Zdrowia i będzie przeznaczony na badania nad lekami z listy leków refundowanych.
– W innych krajach ten podatek pobierany jest od kwoty wydawanej na marketing przez firmę, jednak w Polsce brak instrumentów, które pozwoliłyby na rzetelne ustalenie kwoty takich wydatków. Dlatego proponujemy, żeby było to 3 proc. od przychodu firmy, który związany jest ze sprzedażą leków refundowanych – wyjaśniał minister.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych