Według wrześniowego zarządzenia prezesa NFZ przeprowadzający zabieg onkolog nie może wypisać recepty choremu, ale powinien sam wydać mu preparat przeciwwymiotny. Ten sam lek jest dostępny na receptę w aptekach. 

Magdalena Mil, rzecznik Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ nie ukrywa, że decydują względy finansowe.

– To drogie, refundowane leki. Jeśli pacjent wykupuje je na receptę, dopłacamy więcej. Gdy dostanie je od lekarza, to koszt jest pokrywany z kontraktu szpitalnego – mówi Magdalena Mil tygodnikowi Newsweek.

Lekarze podkreślają jednak, że wykonywanie zaleceń Funduszu naraża ich na odpowiedzialność karną.

– W świetle obowiązujących przepisów lekarz nie może prowadzić obrotu lekami, czyli także dawać ich pacjentowi do ręki – ocenia Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.

Zbigniew Niewójt, zastępca głównego inspektora farmaceutycznego, uważa natomiast,  lek wydawany pacjentowi nie jest mu sprzedawany, a zatem obrotu farmaceutykiem nie ma.

Prawnicy są innego zdania.

– Przeniesienie prawa własności leku nie oznacza, że musi być on kupiony, wystarcza nawet jego darowizna – podkreśla mecenas Katarzyna Bondaryk, ekspert w dziedzinie prawa farmaceutycznego. I jako przykład podaje fakt, że pieniędzy od hospitalizowanych pacjentów nie pobierają apteki szpitalne, które jednak, w świetle prawa, prowadzą obrót lekiem.

– NFZ nie odmawia lekarzowi prawa do ordynacji leków i wypisywania recept dla pacjentów. Jednocześnie ma jednak prawo kontrolować zasadność ordynacji leków refundowanych i robi to – wyjaśnia portalowi rynekzdrowia.pl Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik Centrali NFZ. – Z kolei fakt, że jakiś lek znajduje się w sprzedaży w ogólnodostępnej aptece, nie oznacza, że NFZ nie może kontrolować zasadności jego ordynacji. Fakt dopuszczenia do obrotu leku w aptekach oznacza tylko tyle, że jest on tam dostępny i nic więcej – dodaje rzecznik Funduszu.