W ubiegłym roku upadło prawie 470 aptek. Zdaniem ekspertów nadal będzie ich ubywać.

– W 2009 roku można było zaobserwować spadek liczby aptek. Nieznaczny, ale może wróżyć kolejne – twierdzi Piotr Kula, prezes firmy analitycznej PharmaExpert.

W 2008 roku w Polsce działało 13650 aptek. W 2001 roku w Polsce było ich 9700, rok później – o pół tysiąca więcej. W kolejnych latach wzrost liczby aptek kształtował się w granicach od kilkuset nawet do tysiąca rocznie (w 2005 roku uruchomiono ich 1050, a rok później 350).

Około jedna trzecia aptek objęta jest programami lojalnościowymi dużych firm zajmujących się hurtowym obrotem lekami. Nadal też liczba podmiotów, w których właściciel tylko na zewnątrz pełni rolę niezależnego aptekarza, a tak naprawdę faktycznym właścicielem jest hurtownia, decydująca, czy i w jakiej cenie lek będzie sprzedawany, będzie rosnąć.

W odróżnieniu od kłopotów finansowych niezależnych, rodzinnych aptek, lepiej radzą sobie apteki sieciowe i te, które weszły w programy lojalnościowe hurtowni.

– Szczególnie w ostatnich dwóch latach widać gwałtowny wzrost ilości podmiotów działających w sieciach, liczących powyżej 20 aptek. Jednak wzrost na rynku nie dotyczy wszystkich podmiotów. Liczba aptek od dwóch lat w istotny sposób nie rośnie, bo apteki sieciowe powstają w miejsce likwidowanych aptek indywidualnych. To apteki sieciowe odpowiadają za około 80 procent dynamiki na rynku – podsumowuje Piotr Sucharski, prezes Torfarmu.

W dodatku w ubiegłym roku właściciela zmieniło blisko 300 punktów handlujących lekami. Przejęły je mocne sieci farmaceutyczne. Według ekspertów z firmy Euler Hermes w 2010 roku po raz pierwszy od lat spadnie liczba aptek. Największy wpływ na falę bankructw będą miały malejące zyski i rosnące długi aptek.

Paradoksalnie sprzedaż leków w 2009 roku sięgnęła 27,4 mld zł, o ponad 10 proc. więcej niż w 2008 roku. Wydaje się więc, że największym beneficjentem obrotu lekami stały się hurtownie farmaceutyczne.