
Przy okazji kolejnej nowelizacji listy leków refundowanych, a zatem również zmiany cen poszczególnych preparatów, farmaceuci zwracają uwagę na problem leków, z którymi zostają na stanie apteki. Kiedy wreszcie to się zmieni?
Aktualnie lista leków refundowanych jest zmieniana co dwa miesiące. Z jednej strony umożliwia to resortowi zdrowia szybsze wpisanie danego leku na listę lub jego usunięcie, ale dla farmaceutów zmiana cen bywa wyzwaniem.
Obawiają się na przykład, że cena leku kupionego od hurtowni może zmienić się po kolejnej nowelizacji listy refundacyjnej. Jeśli okaże się, że jest niższa, nikt nie zwróci im różnicy w cenie. Stąd niechęć do magazynowania leków. By uniknąć ewentualnych strat, wolą poczekać, aż pacjent przyjdzie z receptą i dopiero wtedy sprowadzić lek.
Kolejny problem to konieczność zmiany ometkowania produktów, nawet jeśli ich cena uległa zmianie o kilka groszy.
Jednym z proponowanych rozwiązań jest zmiana obwieszczeń co 3 lub 4 miesiące.
Po publikacji marcowego projektu listy, temat na Twitterze zainicjowała ponownie farmaceutka Paulina Front:
"Nowa lista refundacyjna. Wypadanie z listy, nowe leki, przecena - standard. Świetnie, jak wypadają leki bezpośrednio zamawiane od producenta, bez prawa zwrotu. Czy jest jakaś inna branża, która jest regulowana na podobnej zasadzie? Zasada to: "akurat tak nam teraz pasuje".
Farmaceuta Mateusz Sikora: Właściwie czemu ma służyć tak częste zmiany na listach refundacyjnych? Czy to faktycznie daje takie korzyści dla pacjentów lub budżetu? Trwa to od lat. Ktoś się zainteresował tym? Interweniował w MZ? No chyba, że wszystkim pasuje, to wtedy ok.
Problem był wielokrotnie adresowy do ministra zdrowia i resort przychylnie był nastawiony do tej zmiany. Miała być elementem dużej nowelizacji ustawy refundacyjnej. Jak informował nas niedawno MZ, projekt nowelizacji ustawy czeka na wpisanie do wykazu prac rządu.
- Wydłużenie o jeden miesiąc okresu publikacji list refundacyjnych nie jest problemem. Publikacja listy cztery razy w roku stanowi duże ułatwienie w kwestii jej przygotowywania – powiedział wiceminister zdrowia, Maciej Miłkowski podczas zdalnej sesji "Bezpieczeństwo lekowe kraju – kiedy stanie się priorytetem państwa?" w ramach V Kongresu Wyzwań Zdrowotnych Online w czerwcu 2020 roku.
Farmaceuta Piotr Siciarski przypomniał, co działo się przed wejściem w życie ustawy refundacyjnej: Przed 2012 zmiany list ref było nieregularne - czasem 1x/rok czasem 2x/rok. Ale wtedy c. urzędowa była ceną max, czyli "rynkową" ponieważ można było ją dowolnie obniżać (częściej niż 2x w miesiącu). Od 2012 mamy sztywne ceny urzędowe i to aparat państwa ma dbać, aby były "rynkowe"
Paweł Jagiełło: "Apteka ma obowiązek zapewnienia dostępności do leku i teraz poczują to apteki, które mają na stanie np. Sandostatin LAR. Jedna decyzja i 3k/op jak krew w piach... głupota taka że szkoda gadać..."
Michał Gojny: I dodajmy, że lek po "wypadnięciu" z listy potrafi znacząco potanieć lub jego cena na 100% jest już zaporowa dla pacjenta, co za tym idzie czeka go utylizacja za jakiś czas lub sprzedaż znacznie poniżej ceny zakupu (co może skonsumować zysk ze sprzedaży wcześniejszych 10 op).
Paulina Front: "Albo sam w sobie jest dość drogi i nikt go nie kupi bez zniżki. Jak się nie stanie, tak dupa z tyłu".
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych