NFZ żąda od świętokrzyskich aptekarzy zwrotu pieniędzy za refundację leków za drobne błędy formalne – informuje kielecka Gazeta Wyborcza.
Na przełomie2008 i 2009 roku urzędnicy Funduszu przeprowadzili szczegółowe kontrole realizowanych recept na leki refundowane.
- Kontrole z merytorycznych przekształciły się nagle w poszukiwanie uchybień formalnych - twierdzi Bożena Śliwa, prezes Kieleckiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. - Kontrolerzy zaczęli się nagle czepiać, że pieczątka jest przybita w niewłaściwym miejscu, a krzyżyk w rubryce postawiono nierówno.
Niektóre recepty zakwestionowali z powodu braku. numeru domu pacjenta na wsi czy wieku dziecka.
- To nie miało żadnego wpływu na wysokość refundacji, bo pacjenci dostali potrzebny lek. Zauważyliśmy, że Fundusz całe swoje siły skupia właśnie na szukaniu takich drobnych uchybień - podkreśla Tomasz Kasperkiewicz, farmaceuta ze Staszowa, u którego Przejrzano ich w sumie 40 tys. z dwóch ostatnich lat.
Jeden z farmaceutów, u którego NFZ zakwestionował recepty na 70 tys. zł, skierował sprawę do sądu.
Przed sądami w regionie świętokrzyskim toczą się już cztery procesy, w których NFZ stara się odzyskać zwrot za refundowane leki. 24 września ubiegłego roku zapadł już w takiej sprawie prawomocny wyrok przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Jest korzystny dla aptekarza.
- Sąd stwierdził wprawdzie, że recepty zawierały drobne uchybienia, ale uznał, że karanie za to aptekarza byłoby nazbyt restrykcyjne - informuje Śliwa
Po tych kontrolach izby aptekarska i lekarska zorganizowały szkolenia. - Dzięki temu te błędy formalne zredukowały się do minimum - mówi Śliwa.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych