
Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzenie zakazu promocji leków refundowanych.
Przekonuje, że w ten sposób ceny leków dla pacjentów spadną. Powołuje się przy tym na własne obliczenia: – Robiliśmy pewne symulacje i wynika z nich, że konkurencja cenowa między producentami spowoduje obniżenie cen leków – stwierdził wiceminister zdrowia Marek Twardowski, prezentując założenia do ustawy refundacyjnej, zawierającej m.in. zapis o wprowadzeniu sztywnych cen i marż na leki refundowane.
Jednak część przedstawicieli branży farmaceutycznej twierdzi, że zakaz promocji, udzielania rabatów i upustów w dystrybucji leków, spowoduje wzrost cen dla pacjentów. Dane z firm analityczno-badawczych IMS Health i PharmaExpert wskazują, że skutkiem zmiany regulacji będzie wzrost cen leków dla pacjenta.
Zdaniem resortu zdrowia, celem zmiany prawa jest m.in. zlikwidowanie tzw. turystyki aptecznej, czyli poszukiwania przez pacjentów leków o niższej cenie.
– Po zmianie prawa pacjenci kupią leki w każdej aptece za tę samą cenę – mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.
Resort zakłada też, że zwiększy się konkurencja między producentami, więc wydatki pacjentów i państwa na leki spadną. Reakcja farmaceutów oceniających skutki zmiany prawa jest różna.
Właściciele aptek sieciowych tłumaczą, że ceny produktów w ich aptekach „są niższe, bo sprzedając leki na choroby przewlekłe, rezygnują z części zarobku”. Jednak aptekarze niezrzeszeni w sieciach argumentują, że niższa cena wynika z rabatów, jakie dostają od firm farmaceutycznych. A te są tylko dla wybranych.
Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego przypomina dane firmy PharmaExpert, z których wynika, że średni rabat wynosi 12 proc., z tego połowa zostaje w kieszeni aptekarza.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych