
Lekarze i farmaceuci strajkowali, demonstrując pod parlamentem przeciwko planowanym cięciom w służbie zdrowia. Doszło do przepychanek z policją, która użyła gazu pieprzowego.
Grecja wydaje rocznie 25 mld euro, czyli ok. 10 procent PKB, na ochronę zdrowia, lecz plagą tego sektora są nieuzasadnione wydatki i korupcja.
W ramach oszczędności wymaganych przez międzynarodowe instytucje finansowe, które pożyczyły Grecji pieniądze, parlament miał przyjąć 9 lutego (środa) ustawę, która zakłada ściślejszy nadzór nad wydatkami państwowej służby zdrowia. Inna ustawa ma zliberalizować dostęp do różnych zawodów, w których obowiązują licencje – czyli obejmie m.in. farmaceutów i prawników.
Władze są zdania, że rozszerzenie kręgu osób, które będą mogły pracować w tzw. zamkniętych zawodach, pozwoli obniżyć koszty różnych usług i zwiększyć zatrudnienie, m.in. wśród osób młodych.
Od ubiegłego tygodnia 100 lekarzy okupuje ministerstwo zdrowia w Atenach. W czasie demonstracji, która odbyła się 9 lutego br. doszło do przepychanek pomiędzy demonstrantami a policją, która, aby rozproszyć tłum, użyła gazu pieprzowego.
W bieżącym tygodniu w proteście przeciwko kolejnym planom oszczędnościowym strajkują oprócz lekarzy i farmaceutów także prawnicy, nauczyciele i pracownicy transportu miejskiego.
Pod koniec grudnia parlament Grecji przyjął budżet na rok 2011, który przewiduje drakońskie oszczędności i podnoszenie podatków. Przyjęcie programu oszczędnościowego było warunkiem otrzymania od MFW i UE pakietu ratunkowego w wysokości 110 mld euro, rozłożonego na trzy lata.
Bez tej pomocy Grecji groziłaby niewypłacalność. Socjalistyczny grecki rząd obniżył płace w sektorze państwowym, zamroził emerytury, podniósł podatki i rozpoczął reformy, aby uczynić gospodarkę bardziej konkurencyjną.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych