Przy okazji ofensywy legislacyjnej Ministerstwa Zdrowia, prawnicy zwracają uwagę na brak konsekwencji resortu w stosowaniu tych samych określeń w poszczególnych projektach aktów prawnych.
Jednym z takich przykładów jest wymienne stosowanie w projektach ustaw słowa „lek” i „produkt leczniczy”, na określenie – wydawałoby się – tego samego.
Poza liczbą znaków w obu słowach, lek – 3 litery, produkt leczniczy – 17, są też różnice innej natury. W ustawie Prawo farmaceutyczne pojawia się określenie „produkt leczniczy”, ale już w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych funkcjonuje określenie „lek”, a definicja leku w tej ustawie to „produkt leczniczy w rozumieniu ustawy Prawo farmaceutyczne”.
Sytuacja nie ulegnie zmianie po wprowadzeniu ustawy o refundacji, bo dalej lekiem będzie produkt leczniczy w rozumieniu ustawy Prawo Farmaceutyczne.
– Takich przykładów na psucie prawa jest więcej – mówi mecenas Łukasz Sławatyniec z kancelarii prawnej CMS Cameron McKenna, przytaczając projekt ustawy o refundacji leków , środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyrobów medycznych finansowanych ze środków publicznych, która wprowadza definicję programu lekowego:
– Program lekowy będzie programem terapeutycznym w rozumieniu ustawy o świadczeniach, w której znalazła się definicja programu terapeutycznego. Jakby nie można było użyć w obu ustawach albo jednego, albo drugiego określania. Taka praktyka legislacyjna nie ułatwia zadania podmiotom funkcjonującym na rynku farmaceutycznym. – Ten sam termin użyty w dwóch różnych ustawach zgodnie z zasadami sztuki prawniczej powinien oznaczać to samo. Posługiwanie się różną terminologią pokazuje się, że nie zawsze tak jest – dodaje prawnik.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych