NFZ podkreśla, że konieczność wizyty u lekarza w celu otrzymania recepty, od lat jest zapisana w ustawie o zawodzie lekarza oraz rozporządzeniach ministerialnych. Pacjenci przyzwyczaili się jednak do tego, że wiele placówek omijało przepisy.
Z punktu widzenia pacjenta problem polega na tym, że na wizytę u lekarza w stolicy trzeba czekać nawet kilka tygodni. Np. najbliższy wolny termin do internisty w stołecznej przychodni wojskowej przy ul. gen. Andersa jest w drugiej połowie kwietnia. Część lekarzy prognozuje, że z powodu zaostrzenia stanowiska NFZ kolejka jeszcze się powiększy.
NFZ podkreśla, że po przedłużenie recepty nie trzeba się zgłaszać do specjalisty. Może to zrobić choćby lekarz pierwszego kontaktu. Andrzej Troszyński przypomina rozporządzenie ministra zdrowia z 6 maja 2008 roku w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej (DzU z dnia 13 maja 2008 roku).
Wskazuje ono, że "lekarz ubezpieczenia zdrowotnego leczący świadczeniobiorcę w poradni specjalistycznej zobowiązany jest do pisemnego, nie rzadziej niż co 12 miesięcy, informowania lekarza ubezpieczenia zdrowotnego lub felczera ubezpieczenia zdrowotnego kierującego i lekarza podstawowej opieki zdrowotnej świadczeniobiorcy o rozpoznaniu, sposobie leczenia, rokowaniu, ordynowanych lekach, w tym okresie ich stosowania i dawkowania oraz wyznaczonych wizytach kontrolnych".
Ponadto zgodnie z rozporządzeniem "lekarz podstawowej opieki zdrowotnej może kontynuować leczenie farmakologiczne świadczeniobiorcy zastosowane przez lekarza w poradni specjalistycznej, jeżeli posiada informację, o której mowa powyżej."
Stanowisko NFZ w sprawie recept popiera Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta, która nie dostrzega naruszenia prawa w egzekwowaniu wymogu bezpośredniego kontaktu lekarza z pacjentem w przypadku przedłużania stosowania leku.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych