W wyniku trwającej od 2 października akcji na terenie całego skontrolowano ponad 1100 miejsc, w których sprzedawano lub produkowano dopalacze. Inspektorzy sanitarni w asyście policjantów zamknęli prawie 900 punktów sprzedających te specyfiki.
W18 przypadkach, na terenie ośmiu województw, narkotestery wykazały, że w dopalaczach mogą znajdować się substancje narkotyczne. Obecnie prowadzone są badania w tym kierunku.Doszło także do kliku incydentów, próbowano ze sklepów zrywać plomby.
Zdarzało się, że w przypadku punktów, które mają dwóch właścicieli, drugi z nich otwierał sklep, tłumacząc, że nic nie wie o nakazie zamknięcia. Jego złamanie grozi karą pozbawienia wolności do dwóch lat.
Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział, że wszystkie sklepy z tzw. dopalaczami zostaną zamknięte.W akcji uczestniczyło kilkuset inspektorów sanitarnych, wspieranych przez ok. 3 tys. policjantów. Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami.
Inspektorzy sanitarni zabezpieczali produkty, które mogą być szkodliwe dla zdrowia. Według rzecznika GIS Jana Bondara, w kilku miejscach inspektorzy napotkali na trudności przy kontroli. – Niektórzy właściciele sklepów z dopalaczami utrudniali czynności, próbowali wynosić towar ze sklepów, zdarzały się przypadki, że demonstracyjnie darli postanowienia kontrolne – powiedział Bondar.
Dodał, że dzięki pomocy policji udało się dotrzeć do właścicieli stron internetowych, poprzez które sprzedawane są dopalacze.
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych