Nowe prawo (czyli nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne, obowiązujące od 25 czerwca 2017 roku) miało wyeliminować patologie na polskim rynku.

- Niestety na chwilę obecną nie ma żadnych pozytywnych skutków, dla których ustawa została uchwalona, na które wskazywali jej projektodawcy. Przyjęte z inicjatywy samorządu aptekarskiego przepisy powodują znaczny spadek ilości aptek, a właścicielem takiej placówki może zostać jedynie farmaceuta posiadający jednocześnie prawo wykonywania zawodu, co wyklucza przedsiębiorców nie posiadających wykształcenia farmaceutycznego - dostrzegli posłowie: Paweł Bańkowski, Andrzej Czerwiński, Jolanta Hibner i Mirosława Nykiel.

Zauważają, że "dodatkowo wprowadzono limit maksymalnie czterech aptek dla jednego farmaceuty, a nową aptekę można uruchomić jedynie wtedy, gdy na nową placówkę przypadnie co najmniej 3 tys. mieszkańców, a żadna inna apteka nie znajduje się bliżej niż w odległości 500 m. Regulacje te praktycznie uniemożliwiają otwieranie w największych polskich miastach nowych placówek z lekami. Farmaceuci alarmują o wzroście cen leków spowodowanym ograniczeniami ilościowymi".

- Polscy przedsiębiorcy obawiają się, że stracą swoje placówki na rzecz zachodnich aptekarzy, którzy znacznie łatwiej niż ich polscy koledzy po fachu, wygenerują setki tysięcy złotych potrzebnych na zakup apteki - piszą posłowie w interpelacji.

Informują dalej, że "po wejściu w życie przedmiotowej ustawy więcej aptek zamyka się, niż otwiera - a farmaceutom, zwłaszcza młodym osobom - w oczy może zajrzeć widmo bezrobocia".

Zwracają się do Ministra z prośbą o odpowiedź na następujące pytania:

Ile aptek funkcjonowało na rynku na początku czerwca 2017 roku, tj. przed wejściem w życie przedmiotowej ustawy?
Ile aptek funkcjonowało na rynku w kolejnych miesiącach po wejściu w życie ustawy, tj. na początku lipca, sierpnia, września, października 2017 roku?
Czy w miesiącach lipcu, sierpniu, wrześniu, październiku 2017 ceny leków wzrosły w stosunku do analogicznego okresu roku 2016? Jeżeli tak, to o ile?