
Zarówno farmaceutka, która pozwoliła skorzystać ze swojego loginu, jak i technik farmaceutyczny, który wydał lek, z pewnością popełnili przestępstwo - ocenia sprawę apteki w Jarocinie prof. dr hab. Teresa Gardocka.
Prof. dr hab. Teresa Gardocka, specjalistka w zakresie prawa i postępowania karnego była gościem programu Radia TOK FM (24 stycznia br.).
- Zgodnie z prawem farmaceutycznym i ustawie o Izbach Aptekarskich, aptekę dla klientów powinien otworzyć farmaceuta, jeżeli farmaceuty nie ma na miejscu, apteka powinna być nieczynna. W przypadku tej apteki, kiedy magister farmacja przebywała na urlopie, a nie było w zastępstwie innego farmaceuty, apteka nie powinna świadczyć usług – wyjaśniła specjalistka.
- Właścicielowi, który otrzymał zezwolenie na prowadzenie apteki, zezwolił na jej otwarcie i wydawanie leków przez technika, grozi bardzo wysoka kara finansowa, nawet do pół miliona złotych – dodała.
Prof. Gardocka podkreśliła, iż w każdym wypadku, jeżeli pracownicy apteki otwierają placówkę mając świadomość, że nie ma na miejscu farmaceuty, i że zgodnie z prawem nie powinna działać, to popełniają przestępstwo, narażając tym działaniem pacjentów na utratę życia lub zdrowia.
- W przypadku, gdy pacjent stracił życie, odpowiedzialność leży po stronie technika, który nie miał prawa sprzedać leku. Wówczas ciąży nad nim oskarżenie o nieumyślne spowodowanie śmierci – powiedziała.
Jak podkreśliło Radio TOK FM w trakcie rozmowy z profesor Gardocką, nadal nie ma dowodów na to, że wydany lek w zwiększonej dawce był bezpośrednią przyczyną śmierci pacjentki. Zgodnie z informacjami reportera radia, prokuratura nie bada sprawy śmierci pacjentki, lecz zajmuje się sprawą wydania leku przez osobę nieuprawnioną. Czy jedno zdarzenie z drugim mogło mieć związek?
- Obecnie możemy tylko przypuszczać, że był taki związek. Jeżeli jednak prokuratura się tym zajmie i ustali, że było takie powiązanie, to osoba, która wydala lek zostanie oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci. Z kolei, jeżeli prokuratura nie ustali, że był taki związek i powie, że pacjentka była w tak ciężkim stanie, że nie da się stwierdzić, czy lek był bezpośrednią przyczyną zgonu, to i tak występuje odpowiedzialność karna. W takim przypadku mogą być postawione zarzuty za nieumyślne, bądź umyślne spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka - tłumaczyła profesor. - Zarówno w jednym, jak w drugim przypadku jest odpowiedzialność karna - dodała.
Więcej: https://audycje.tokfm.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych