
Uważam za porażkę, że obecnie w ogóle mówimy o suplementach diety. Mamy XXI wiek i wiele możliwości zapewnienia ludziom prawidłowego odżywiania. Jeśli faktycznie zachodzi konieczność zażycia suplementu, to powinno to odbywać się jedynie na zalecenie lekarza – mówi Jarosław Pinkas.
Pełnomocnik rządu ds. utworzenia jednolitej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności, a wcześniej wiceminister zdrowia, był uczestnikiem konferencji dot. prezentacji raportu Instytutu Ochrony Zdrowia pt. „Suplementy diety. Pacjent, rynek, trendy, regulacje” (Warszawa, 30 sierpień br.).
Jeszcze dalej poszła w swoim ocenach prof. Małgorzata Kozłowska – Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM. - Suplementy diety nikomu nie są do niczego potrzebne. Zdejmują odpowiedzialność za zdrowie osoby, która je przyjmuje. Ludziom wydaje się, że kupując je, pomagają sobie zdrowotnie. A tak nie jest. Do tego dochodzą interakcje między suplementami a lekami. Czasem ich działanie jest wręcz szkodliwe – mówiła profesor, podając przykład reklamy jednego z produktów „na chrypkę”. – Nie wolno tego robić. To może być ważny sygnał dla lekarza, że coś złego dzieje się z naszym zdrowiem.
Pacjent czy klient?
Minister Pinkas podkreślał też niestosowność stosowania słowa „pacjent” oraz „choroba” w kontekście suplementów diety oraz konieczność zapewnienia ich odpowiedniej jakości. – Każdy klient powinien mieć pewność, że kupowany produkt jest certyfikowany, powtarzalny i o odpowiedniej jakości. Obecnie trwają prace nad ustawą o bezpieczeństwie żywności. Według mnie, w tej ustawie nie do końca jest miejsce na suplementy. Ale być może będzie tak, że ich nadzorem nadal będzie zajmować się Państwowa Inspekcja Sanitarna. Z pewnością rynek musi zostać uregulowany – dodał minister.
Zwrócił też uwagę na obszar reklamy i jej niekorzystny wpływ na wybory konsumentów. Podobne wnioski dotyczące konieczności regulacji rynku i objęcia większym nadzorem rynku reklamy miał Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
- Już dzisiaj co czwarta reklama w mediach, a w stacjach radiowych nawet co druga dotyczy farmaceutyków, w tym suplementów diety. W ciągu ostatnich 15 lat staliśmy się najszybciej rosnącym rynkiem suplementów diety w Unii Europejskiej, m.in. w efekcie agresywnej reklamy. Ten rynek wart jest już ponad 4 mld złotych – mówił szef Izby, która w ubiegłym roku przygotowała raport na temat dopuszczania do obrotu suplementów diety.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych