Ministerstwo Zdrowia w lipcu br. przedstawiło do konsultacji zewnętrznych projekt rozporządzenia w sprawie ciągłych szkoleń farmaceutów zatrudnionych w aptekach i hurtowniach farmaceutycznych.

Projekt przewiduje m.in. rezygnację z dotychczas obowiązującej zasady określającej, że co najmniej 50 punktów edukacyjnych musi być uzyskanych w ramach zakończonych testem kursów realizowanych metodą wykładów lub kursów odbywanych w ramach specjalizacji. Projekt rozszerza zakres przedmiotowy umożliwiający zdobycie punktów tzw. „twardych” także o zajęcia prowadzone w formie seminariów i ćwiczeń przez jednostki nieobjęte akredytacją.

Rozporządzenie pozwala również, aby do 50% wymaganej ilości punktów mogło być realizowane poprzez udział w kursach realizowanych za pośrednictwem środków przekazu telewizyjnego i sieci internetowej z ograniczonym dostępem.

Niektóre z propozycji spotkały się z uznaniem, ale wiele budzi kontrowersje. To skłoniło resort zdrowia do zorganizowania konferencji uzgodnieniowej.

Będzie "wolna amerykanka"
Swoją opinię wyraziły im. uniwersytety medyczne, które takie szkolenia organizują i wprost wyrażają obawy, że stracą na tych zmianach.

- NIA i OIA nie powinny być organizatorami kursów szkolenia ciągłego farmaceutów. Kursy szkoleniowe powinny być prowadzone przez jednostki akredytowane, bo tylko one mogą zapewnić pożądany wysoki poziom szkolenia ciągłego. Przemawia za tym również fakt, iż farmaceuci od wielu lat skarżą się na niezadowalający merytorycznie poziom obecnie organizowanych szkoleń ciągłych z udziałem niektórych jednostek szkolących, izb aptekarskich i firm farmaceutycznych. Przyznają przy tym, iż uczestniczą w tych kursach najczęściej tyko dlatego, że zobowiązani do „zbierania" punktów edukacyjnych, a tego rodzaju kursy najczęściej są bezpłatne - opiniuje UW w Białymstoku.