Od 25 czerwca 2017 r. w prawie farmaceutycznym istnieją dwa przepisy antykoncentracyjne. Jeden z nich – istniejący od wielu lat – przewiduje, że jeden podmiot nie może kontrolować ponad 1 proc. aptek w województwie. Drugi, wprowadzony na mocy nowelizacji nazywanej potocznie apteką dla aptekarza, określa, że jedna osoba może posiadać najwyżej cztery placówki.

Przy czym przy okazji wprowadzania go przyjęto zasadę, że nikt nie zostanie za jego sprawą wywłaszczony. Jeśli więc ktoś posiadał 40 aptek w dniu wejścia w życie ustawy, to nadal może mieć ich 40. Ale już czterdziestej pierwszej założyć nie może - tłumaczy DGP.

Wśród przedsiębiorców pojawiły się jednak wątpliwości, jak nowe przepisy mają się do starego limitu 1 proc. aptek w województwie.

GIF wyjaśnił, że zgodnie z art. 2 ust. 2 ustawy z dnia 7 kwietnia 2017 r. o zmianie ustawy – Prawo farmaceutyczne, zezwolenia na prowadzenie aptek ogólnodostępnych wydane przed dniem 25 czerwca 2017 r. zachowują swoją ważność. Podkreślił jednak, iż powyższy przepis nie oznacza, że wyłączone jest zastosowanie art. 99 ust. 2 pkt 2 i 3 i ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne do zezwoleń wydanych przed dniem 25 czerwca 2017 r.

Oznacza to, że  zachowane zezwolenia nie wygasają z mocy prawa, natomiast jeśli ktoś jednak łamie któryś z przepisów prawa farmaceutycznego – np. art. 99 ust. 3 określający limit 1 proc. – jak najbardziej zezwolenie można mu cofnąć.

Interpretacja ta być może już trafiła na biurka Wojewódzkich Inspektorów Farmaceutycznych. Można się więc spodziewać, że wyposażeni w glejt od ministra Zbigniewa Niewójta wyruszą oni walczyć z podmiotami, które zdominowały rynek apteczny - pisze gazeta. Dodaje, że przedsiębiorcy jednak nie złożą broni i będą skarżyli decyzje do wojewódzkich sądów administracyjnych.

– Wbrew językowej i systemowej wykładni prawa oraz fundamentalnym zasadom konstytucji inspekcja wywiodła zakaz posiadania więcej niż jednego procenta aptek w województwie. Stało się to po 11 latach obowiązywania przepisów o 1 proc. w niezmienionej treści, po dwóch próbach wprowadzenia zakazu w projektach Ministerstwa Zdrowia, nieprzyjętych przez Sejm – przekonuje Jakub Misiak, adwokat w kancelarii Tomasik Jaworski.

Więcej: http://serwisy.gazetaprawna.pl/