
Prokuratura wszczęła postępowanie wobec czterech osób, które zakładały blokady na koła autom parkującym przed jedną z wrocławskich aptek.
O sprawie pisaliśmy w sierpniu tego roku.
Parking pod jedną z aptek we Wrocławiu jest prywatny i niestrzeżony. Zarządza nim właściciel myjni samochodowej, znajdującej się obok apteki. Klienci apteki, zgodnie z treścią tablic stojących przed parkingiem, mają 20 minut darmowego postoju. Jeżeli przekroczą ten czas, to pracownicy myjni zakładają blokady na koło, żądając za ich zdjęcie 200 złotych. Według relacji jednego ze świadków, mieli oni inkasować w ciągu godziny nawet 2600 zł.
Jak pisze Gazeta Wrocławska, problem w tej sprawie nie dotyczy pobierania opłat – nawet wysokich – za parkowanie na prywatnym terenie. Chodzi blokady, bo w myśl prawa do zakładania blokad uprawnione są policja i straż miejska. Pytanie czy ów przepis dotyczy też prywatnego terenu.
Już w sierpniu sprawą zainteresowali się śledczy. Osoby zarządzające parkingiem przekonywały wówczas, że nie działają wbrew prawu. - Blokada jest wyłącznie dla powiadomienia klienta o tym, że złamał regulamin. Opłatę pobieramy za niedostosowanie się do regulaminu, a nie za zdjęcie blokady – mówili.
Prokuratura postawiła jednak pracownikom firmy zarzut oszustwa.
Podejrzani nie przyznają się do popełnienia przestępstwa choć nie kwestionują, że blokady zakładali. Ich zdaniem nie działali bezprawnie. Wrocławska prokuratura ma inne zdanie. Po zakończeniu śledztwa ma zamiar przekonywać sąd, że podejrzani domagali się „korzyści majątkowej za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy”. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/
Newsletter
Rynek Aptek: polub nas na Facebooku
Obserwuj Rynek Aptek na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych